Po oskarżeniach o rasizm i nieprzedłużeniu kontraktu, baletnica Chloé Lopes Gomes i Berliński Balet Państwowy zawarli ugodę przed okręgowym Sądem Arbitrażowym w Berlinie. Lopes skarżyła się na rasistowskie uwagi ze strony osoby prowadzącej szkolenie.

W zeszłym roku "Spiegel" jako pierwszy poinformował o zarzutach tancerki. Chloé Lopes Gomes wielokrotnie słyszała rasistowskie komentarze ze strony prowadzącego szkolenia.

"Powiedział, że Balet Państwowy nie powinien był mnie zatrudnić, ponieważ jestem czarną kobietą" - twierdziła Francuzka.

Czarna kobieta w "corps de ballet" - relacjonowała - jakoby nie jest estetyczna, nie jest jednorodna; została poproszona o wykonanie białego makijażu na przedstawienie "Jezioro łabędzie".

 

Lopes, której kontrakt miał wygasnąć po obecnym sezonie, złożyła pozew przeciwko nieprzedłużeniu. Ponieważ była dyskryminowana ze względów rasowych, baletnica zażądała powrotu do firmy na dwa lata i odszkodowania.

Balet Państwowy już wcześniej zapowiedział konsekwencje z powodu oskarżeń o rasizm; wszelkie formy dyskryminacji i rasizmu są niedopuszczalne - poinformowano.

Czy i jak Lopes będzie musiała kontynuować pracę z trenerem baletu, którego oskarża o rasizm, nie zostało wyjaśnione. W sądzie powiedziano, że trener inaczej przedstawił sytuacje opisane przez baletnicę, ale mimo to przeprosił.

Chloe Lopes Gomes, 29-letnia francuska tancerka, pierwsza czarnoskóra baletnica w Balecie Państwowym z zadowoleniem przyjęła ugodę jako "małe zwycięstwo, ale ogromny krok dla świata baletu", jak napisała na Instagramie.