​Liderzy protestujących na Sri Lance, którzy wdarli się do rezydencji prezydenta, ogłosili, że będą okupowali budynek do momentu, aż prezydent Radżapaksa i premier Wikramasingzę ustąpią ze swoich stanowisk. W kraju wciąż trwają masowe demonstracje z powodu problemów gospodarczych.

Prezydent musi zrezygnować, premier musi zrezygnować i rząd musi odejść - ogłosiła na konferencji prasowej dramaturżka Ruwanti de Czikera razem z innymi liderami antyrządowych protestów na Sri Lance.

Wczoraj demonstrujący w Kolombo wdarli się do pałacu prezydenckiego i zażywali tamtejszych wygód, m.in. kąpali się w basenie. Protestujący przekonują, że znaleźli tam miliony rupii w gotówce.

Wczoraj podpalono także rezydencję premiera Ranila Wikramasingże. W tej sprawie zatrzymano trzy osoby w wieku 19, 24 i 28 lat.

Zarówno prezydent Gotabaja Radżapaksa, jak i premier Wikramasingże zapowiedzieli, że podadzą się do dymisji. Głowa państwa zapowiedziała, że zrobi to 13 lipca. Już teraz odeszło także kilku ministrów.

Nowy rząd będzie najprawdopodobniej dziełem wielopartyjnym, a tymczasowym prezydentem zostanie marszałek parlamentu Mahinda Abejwardena. Władze będą musiały ustabilizować sytuację, dogadać się m.in. z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie wsparcia finansowego, oraz przeprowadzić wybory.

Sobotnie zamieszki i szturm na rezydencje były kulminacją protestów na Sri Lance, które rozpoczęły się wiosną. Kraj wpadł w poważny kryzys gospodarczy i nie był w stanie uregulować zadłużenia zagranicznego. Wszystko zaczęło się jeszcze przed pandemią, a sprawę pogorszyła rosyjska inwazja na Ukrainę, która znacząco podniosła ceny paliw oraz surowców energetycznych.

Na kryzys wpłynął szereg nieprzemyślanych decyzji rządu, takie jak populistyczne obniżki podatków, czy zakaz importu nawozów, który miał ograniczyć deficyt handlowy kraju. Zmiany sprzedawano jako przejście na "ekologiczne rolnictwo". Doprowadziło to jednak do spadku plonów, a w konsekwencji - do ograniczenia eksportu (m.in. słynnej cejlońskiej herbaty) i problemów żywnościowych.

Sri Lanka znacznie zadłużyła się w Chinach. Państwo Środka realizowało tam liczne projekty infrastrukturalne, jednak z powodu pandemii i korupcji w wyspiarskim kraju, wiele dróg nie zostało zbudowanych i oddanych do użytku.

Kolombo zwraca się teraz do wszystkich możliwych sojuszników o pomoc. Tej mogą udzielić Indie i Chiny. Władze Sri Lanki szansę upatrują także w Federacji Rosyjskiej, z którą negocjowały dostawy m.in. ropy.