Do 272 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych potężnej fali tsunami w Indonezji. Wzbudziło je trzęsienie ziemi o sile 7,7 w skali Richtera, która w poniedziałek nawiedziło okolice Sumatry. Zaginęło 412 osób. Poprzedni bilans mówił o co najmniej 154 zabitych i 400 zaginionych.

Na miejsce kataklizmu, do trudno dostępnych rejonów, dotarły śmigłowce z ratownikami i artykułami pierwszej potrzeby. Prezydent Indonezji Susilo Bambang Yudhoyono przerwał wizytę państwową w Wietnamie i udał się na miejsce tragedii.

Trzęsienie ziemi wystąpiło w odległości ok. 78 km na południowy zachód od słabo rozwiniętej wyspy Południowa Pagai, wchodzącej w skład grupy ok. 70 wysp Mentawai. Wyspy te należą administracyjnie do prowincji Sumatra Zachodnia.

W następstwie wstrząsów powstała fala o wysokości trzech metrów, która według służb ratunkowych zmiotła z powierzchni ziemi kilkanaście wiosek. Jak powiedział szef centrum kryzysowego Mudjiarto, na Południowej Pagai fale dostały się 600 metrów w głąb lądu, a na Północnej Pagai przykrywały dachy domów.

Archipelag Mentawai jest jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi regionów Indonezji. Oprócz surferów, wyspy nie przyciągają jednak wielu turystów, gdyż są trudno dostępne. Podróż łodzią z miasta portowego Padang, na zachodzie Sumatry, zajmuje kilkanaście godzin.

W grudniu 2004 roku tsunami wywołane przez trzęsienie ziemi na Sumatrze o sile ponad 9 w skali Richtera zabiło około 226 tys. ludzi.