Tajwańska firma Foxconn, która składa telefony marki Apple, przeprosiła za "techniczny błąd" dotyczący wypłat. W największej na świecie fabryce iPhone’ów, w chińskim mieście Zhengzhou, doszło wcześniej do protestów i starć.

Na transmisjach na żywo z zakładów zatrudniających ponad 200 tys. osób widać było setki robotników domagających się wypłat, narzekających na restrykcje covidowe i niszczących kamery monitoringu. Krążące w sieci filmiki przedstawiały też starcia pomiędzy protestującymi a ubranymi w kombinezony ochronne funkcjonariuszami służb porządkowych.

Foxconn, podwykonawca Apple'a, oświadczył w czwartek, że "doszło do technicznego błędu w procesie wdrażania nowych pracowników" i zapewnił, że otrzymają oni wynagrodzenie, jakie oferowano im w ogłoszeniach rekrutacyjnych. Firma kusiła kandydatów wysokimi premiami, ponieważ zmagała się z niedoborem robotników.

Jeden z pracowników powiedział stacji BBC, że problem został już rozwiązany. Inny twierdził jednak, że umowy zostały zmienione w taki sposób, że robotnicy nie dostaną obiecanych premii i są poddawani kwarantannom bez jedzenia.

Pracownicy nie dostali obiecanego wynagrodzenia

Foxconn zaproponował duże pieniądze, nawet 15 tys. juanów miesięcznie, by szybko zatrudnić tysiące nowych robotników, ale wydaje się, że (pieniędzy nie wypłacono). Dlatego robotnicy byli rozczarowani - oceniła ekspertka w dziedzinie ruchów pracowniczych z Hongkońskiego Uniwersytetu Politechnicznego (PolyU) Jenny Chan.

Ta firma jest znana z twierdzeń, że zapłaci wysokie wynagrodzenia, a potem łamania tych obietnic - dodała Chan, cytowana przez dziennik "Financial Times". Foxconn oświadczył w środę, że wywiązał się ze swoich zobowiązań.

Klienci Apple czekają

Według analityków w fabryce w Zhengzhou powstaje około 60 proc. sprzedawanych na całym świecie iPhone’ów. Apple przyznał na początku listopada, że zakład w Zhengzhou działał "ze znacznie zmniejszonymi mocami produkcyjnymi", a w związku z tym klienci "doświadczą dłuższego czasu oczekiwania" na nowe produkty.

W październiku wielu pracowników uciekło z fabryki przed wprowadzanymi tam wówczas restrykcjami covidowymi. Zhengzhou mierzy się z falą zakażeń koronawirusem, a chińskie władze obstają przy surowej polityce "zero Covid" i nawet na niewielkie ogniska choroby reagują lockdownami, masowymi testami i innymi ograniczeniami.