12 osób zostało rannych, w tym pięć ciężko, w pożarze budynku mieszkalnego w miejscowości Gudensberg w Niemczech. Ofiary to cudzoziemcy, pracownicy lokalnych zakładów oraz ich rodziny. Straż pożarna zastrzega, że liczba poszkodowanych może wzrosnąć.

Kiedy straż pożarna przyjechała w poniedziałek wieczorem na miejsce pożaru w Gudensberg w Hesji, budynek stał już w płomieniach od piwnic aż po dach. Część konstrukcji zawaliła się.

W pożarze rannych zostało 12 osób, w tym pięć ciężko. Bilans ofiar może jednak wzrosnąć, ponieważ istnieje obawa, że w zawalonym budynku byli ludzie. Strażacy wciąż nie są w stanie przystąpić do przeczesywania zgliszcz.

W zabytkowym budynku, znajdującym się w samym centrum miasta, zameldowanych było 48 osób. To rodziny z Polski i Bułgarii, pracownicy lokalnych zakładów i ich bliscy. Dziennikarz RMF FM Adam Górczewski od policji w Hesji dowiedział się, że w Gudensbergu w budynku, który spłonął, mieszkała pięcioosobowa polska rodzina, ale nikt z nich nie ucierpiał.

Zabytkowy budynek pochodził z 1643 roku. Nadaje się do całkowitej rozbiórki. Straty szacowane są na 500 tysięcy euro. Według strażaków, przy tego typu drewnianej konstrukcji budynku, z otwartą klatką schodową, wystarczy iskra z kominka, by dom stanął w płomieniach.

Świadkowie opowiadają o dramatycznych scenach, o dochodzącym z budynku przeraźliwym krzyku i płaczu dzieci. Jak relacjonują, jeszcze przed przyjazdem straży mieszkańcy na własną rękę próbowali wyprowadzać sąsiadów z płonącego budynku. To właśnie te osoby zostały najbardziej poszkodowane.

Po przyjeździe strażacy rozłożyli specjalne poduszki powietrzne, żeby ludzie uwięzieni na wyższych kondygnacjach mogli wyskoczyć z okien. Z drugiej strony budynku podstawiono drabinę strażacką.

Akcję ratunkową utrudniał fakt, że mało kto mówił po niemiecku, więc strażacy nie mogli się porozumieć z poszkodowanymi.