Polska grozi wetem na przyszłotygodniowym szczycie w Brukseli - dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska Borginion. Na spotkaniu ma zostać uzgodnione stanowisko 27 krajów Wspólnoty na międzynarodową konferencję klimatyczną w Kopenhadze. To nie pierwszy raz, kiedy Polska może mnożyć w Brukseli przeszkody.

Tym razem poszło o pieniądze, które trzeba wydać na wsparcie dla krajów rozwijających się, by te zechciały przyłączyć się do ambitnych planów redukcji CO2 na grudniowej konferencji w Kopenhadze.

Polska powołuje się na ustalenia unijnego szczytu z czerwca, zgodnie z którymi Unia powinna się porozumieć jeszcze przed spotkaniem w Kopenhadze co do kwoty dla biednych krajów.

Stare kraje UE, z Niemcami na czele, chcą, aby obciążenia były proporcjonalne do zanieczyszczenia. To jednak oznaczałoby, że Polska płaciłaby zbyt dużo (nasza gospodarka opiera się przede wszystkim na węglu). Warszawa proponuje więc korzystniejsze wyliczenia uzależnione od dochodu narodowego.

Pomysły te nie znajdują jednak poparcia. Weto ze strony Polski może oznaczać, że Unia w Kopenhadze będzie podzielona, a więc słabsza, a sama konferencja zakończy się fiaskiem.

Ale może pojawić się też więcej problemów. Grupa amerykańskich naukowców ostrzega, że zasady obliczania emisji dwutlenku węgla, przyjęte w protokole z Kyoto, należy zmienić, bowiem mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.