Dwóch polskich kierowców zginęło w pożarze hangaru w Wingene w Belgii. Dwóch innych, też Polaków, zostało bardzo poważnie poparzonych, ale ich stan jest stabilny. Do wypadku doszło w niedzielę, ale dopiero w poniedziałek poinformowała o nim konsul Pia Libicka w Brukseli.

Jak donosi belgijska agencja prasowa Belga, kierowcy spali w przerobionym na mieszkanie hangarze, który spłonął. Byli tam sami Polacy, w sumie 11 osób, z których zaledwie jedna była zameldowana. Wszyscy są pracownikami oddelegowanymi przez polskie firmy, zajmują się remontami palet i przewozami.

Dwaj kierowcy, którzy zginęli w pożarze, to mężczyźni w wieku około 30 lat. Konsul Libicka jest w kontakcie z ich rodzinami.

Dwóch innych poparzonych w pożarze mężczyzn przebywa na oddziałach intensywnej terapii w stanie ciężkim, ale stabilnym - powiedziała Libicka. Jeden jest w szpitalu w Gandawie, drugi pod Brukselą w Neder-over-Heembeek. Lekarze zastrzegają, że w przypadku poparzeń mogą pojawić się infekcje, ale na razie ich stan jest stabilny. Ich leczenie może potrwać wiele miesięcy. Nie wiadomo, kiedy będą mogli zostać przetransportowani do polskich szpitali.

Dwóch innych spośród jedenastu mężczyzn, którzy spali w hangarze, gdy wybuchł w nim pożar, też doznało lekkich obrażeń, ale po opatrzeniu ran wypuszczono ich ze szpitala.

Dyskusja o warunkach pracy cudzoziemców

Wypadek już wywołał w Belgii debatę na temat warunków pracy i eksploatacji pracowników oddelegowanych z zagranicy. Wydział transportu w związku zawodowym FGTB skrytykował warunki, w jakich pracują w Belgii zagraniczni kierowcy. Wiele razy ostrzegaliśmy, że do tego typu wypadku może dojść - powiedział sekretarz generalny Frank Moreels, cytowany m.in. na stronie internetowej tygodnika "Le Vif Express". Bez odnoszenia się do tego konkretnego przypadku wskazał, że niektóre firmy zajmujące się transportem międzynarodowym eksploatują kierowców polskich, słowackich czy rumuńskich. Bardzo często żyją oni w trudnych warunkach zarówno pod względem wygód, jak i bezpieczeństwa - dodał.

Także belgijska federacja transportu i dostawców usług logistycznych (FEBETRA) podkreśliła, że nie powinno dochodzić do sytuacji eksploatacji pracowników i łamania prawa. A cytowany przez agencję Belga sekretarz stanu ds. walki z defraudacjami John Crombez poinformował, że konieczne jest sprawdzenie prawa socjalnego w Belgii. Ten wypadek jest dramatyczny, ale pokazuje konieczność walki z nadużyciami. Musimy przyjąć nową legislację - powiedział.

Będą nowe przepisy?

W marcu Komisja Europejska zaproponowała nowe przepisy, precyzujące dyrektywę o pracownikach delegowanych w celu zapewnienia im lepszej ochrony. Przepisy mają wzmacniać egzekwowanie praw socjalnych.

Belgia, obok Francji i Niemiec, to kraj, w którym pracuje największa liczba pracowników oddelegowanych. Polska z kolei jest krajem, który wysyła najwięcej takich pracowników do innych krajów UE.