Polak, zatrzymany w Chicago pod zarzutem planowania ataku podczas szczytu NATO, prawdopodobnie nie jest terrorystą, a raczej ofiarą własnej głupoty. Niewykluczone, że 24-letni Sebastian S. mówiąc, że ukrywa w domu materiały wybuchowe, chciał jedynie pochwalić się przed znajomymi.

Wiadomo już, że w domu Polaka nie było żadnych materiałów wybuchowych. Mówiąc, że ma takie środki, nasz bezrobotny i nadużywający alkoholu rodak, chciał najprawdopodobniej jedynie zyskać w oczach swojego nienajlepszego towarzystwa. Sebastian S. wciąż przebywa w areszcie. Jak dowiedział się korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, nasi dyplomaci zwrócili się do strony amerykańskiej z prośbą o widzenie z mężczyzną.

24-latek został aresztowany w czwartek w domu w północno-zachodniej dzielnicy Chicago. W sobotę został oskarżony o spisek i planowanie budowy ładunku wybuchowego z zamiarem użycia w czasie trwania szczytu NATO w Chicago.

Przechwalał się, że może wysadzić wiadukt nad autostradą

Podczas niedzielnego przesłuchania w sądzie w Chicago prokurator powiedział, że S., określający się jako anarchista z grupy pod nazwą "Black Bloc", miał się przechwalać, że ma materiały wybuchowe w ilości wystarczającej do wysadzenia wiaduktu nad autostradą. Miał także powiedzieć, że ukrył je w książce o Harrym Potterze w domu, gdzie mieszkał. Jednak w czasie przeszukania niczego nie znaleziono. Sędzia w Chicago ustalił wysokość kaucji dla Polaka na 750 tys. dolarów.