Pół roku daje swoim żołnierzom dowódca sił międzynarodowych na pokonanie kierowanej przez talibów rebelii na południu kraju. Od wczoraj w najniebezpieczniejszym w tym kraju regionie trwa operacja „Meduza”, wymierzona właśnie przeciwko talibom.

Już kilka godzin po rozpoczęci akcji doszło do katastrofy brytyjskiego samolotu zwiadowczego, w której zginęło 14 brytyjskich żołnierzy. Sekretarz obrony Wielkiej Brytanii podkreślił jednak, że powodem tragedii była prawdopodobnie awaria techniczna, a nie zestrzelenie.

- Ludzie powinni zrozumieć, dlaczego nasze wojska muszą tam być. Świat nie może pozwolić, by Afganistan ponownie stał się wielkim obozem szkoleniowym dla terrorystów - tak Des Browne przekonywał o konieczności kontynuowania misji.