Włoskie linie Alitalia zawiesiły jednego ze swych pilotów, kiedy otrzymały od prokuratury zawiadomienie, że pilot uczestniczył w incydencie z bronią palną. Podczas świąt pilot w trakcie rodzinnej awantury zaczął strzelać w powietrze.

Media ujawniły, że w lutym ten sam pilot siedział za sterami samolotu liniowego, którym leciał z Rzymu do swego domu w Palermo prezydent Włoch Sergio Mattarella.

Włoska prokuratura zawiadomiła o incydencie kierownictwo linii lotniczych, podkreślając zarazem, że nie do niej należy ocena, czy pilot nadaje się do pełnienia swych obowiązków. Dyrekcja linii ogłosiła zaś, że na razie mężczyzna został zawieszony do czasu zakończenia wewnętrznego postępowania na temat tego, co zdarzyło się w jego rodzinnym domu w mieście Todi podczas awantury z matką i bratem.

Interweniowali tam karabinierzy; skonfiskowali oni broń, z której strzelił pilot. Toczy się przeciwko niemu postępowanie w sprawie zastraszenia innych osób. Nikomu nic się nie stało.

Do zdarzenia doszło niecałe dwa tygodnie po katastrofie samolotu we francuskich Alpach; maszynę linii Germanwings prawdopodobnie celowo roztrzaskał drugi pilot, cierpiący, jak wyszło na jaw, na depresję. Zginęło tam 150 osób.

Wiadomość o tym, co się stało, wywołała we Włoszech dyskusję, w trakcie której dominują głosy o potrzebie wprowadzenia obowiązkowych dorocznych badań psychiatrycznych dla pilotów.

(abs)