Jacques'a Brela nie zabił rak płuc, tylko... paparazzi. To wybuchowa rewelacja autora książki o sławnym piosenkarzu, opublikowanej w 30. rocznicę jego śmierci. Jej autor podważa oficjalną wersję śmierci artysty.

Autor książki „Walc tysiąca marzeń” cytuje lekarza, który leczył Brela chorego na raka płuc. Według niego piosenkarz nie wytrzymywał nerwowo ataku przebranych za lekarzy i pielęgniarzy fotografów, którzy codziennie robili mu zdjęcia w szpitalu, nawet w czasie badań. Artysta miał tego dość, sam odłączył kroplówkę i uciekł ze szpitala. Wkrótce potem zmarł z powodu niewydolności płuc.

Gdyby paparazzi nie przepędzili go ze szpitala, Brel mógłby żyć dłużej – twierdzi lekarz. Porównuje śmierć artysty do tragicznego wypadku, w którym prawie dwadzieścia lat później zginęła ścigana przez fotoreporterów księżna Diana.