"Węgiersko-rosyjska umowa gazowa to sprawa, w której Ukraina nie ma nic do powiedzenia" – oświadczył w środę premier Węgier Viktor Orban w mieście Uście nad Łabą na wspólnej konferencji prasowej z premierem Czech Andrejem Babiszem.

Orban oświadczył, że Węgry są suwerennym krajem i kupują energię i gaz, od kogo chcą. "Wyłącznie my podejmujemy decyzję, jakim szlakiem przetransportujemy tę energię na Węgry" - powiedział, cytowany przez węgierską agencję MTI.

Dodał, że gdy wybierano między możliwymi szlakami dostaw, brano pod uwagę tylko jeden aspekt: który z nich gwarantuje największe bezpieczeństwo. Będziemy transportować tamtędy, którędy jest najbezpieczniej i nikt nie ma prawa się w to wtrącać - zaznaczył.

Życzymy Ukraińcom, by pokonali własne problemy, ale niech nas w to nie mieszają - dodał.

Ambasador wezwany na dywanik

Węgry podpisały w poniedziałek z Rosją 15-letnią umowę na dostawy gazu. Gazprom ma dostarczyć Węgrom 4,5 mld m sześc. gazu rocznie dwoma szlakami: 3,5 mld m sześc. z południa, przez Serbię, a pozostałe 1 mld - przez Austrię, a więc z ominięciem Ukrainy.

Ukraińskie MSZ wydało oświadczenie, w którym podkreślono, że Ukraina uważa to za "wyłącznie polityczną, nieuzasadnioną ekonomicznie decyzję, podjętą dla zadowolenia Kremla i na szkodę narodowym interesom Ukrainy i ukraińsko-węgierskim stosunkom".

We wtorek MSZ Węgier wezwało ambasadora Ukrainy w związku z reakcją strony ukraińskiej. Również ambasador Węgier na Ukrainie został zaproszony do MSZ w Kijowie, gdzie wyjaśniono mu stanowisko Ukrainy w sprawie podpisania przez Węgry długoterminowej umowy z Gazpromem.