"My chcemy żyć jak normalni ludzie, żyć w pokoju, mieć własny paszport. Ja mam prawo mieć swoją ojczyznę" - mówi w RMF FM Omar Faris, prezes Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków. Od kilku dni rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Dziś doszło do kolejnych zmasowanych ataków z powietrza.

O północy z czwartku na piątek około 160 samolotów jednocześnie przeprowadziło zmasowany atak na sieć tuneli wykopanych przez Hamas pod miastem Gaza - informuje portal Times of Israel. Jak podkreśla izraelskie wojsko, było to największe izraelskie uderzenie od wybuchu walk w poniedziałek.

Palestyńczycy w Gazie podają, że izraelskie uderzenie trwało ponad godzinę i spowodowało wiele ofiar. Od poniedziałku zginęło już 115 Palestyńczyków, w tym 28 dzieci i 15 kobiet. W Izraelu zginęło siedem osób, w tym 6-letni chłopiec.

Walki i rozruchy na Bliskim Wschodzie obejmują już znacznie rozleglejsze tereny niż podczas palestyńskiej intifady w 2000 roku.

 

 

Marek Wiosło: Co pan czuje, jak pan widzi obrazy z Bliskiego Wschody, to, co się obecnie dzieje w Palestynie?

Omar Faris: Ja jestem jak miliony Palestyńczyków, jestem ofiarą ofiar Holokaustu - tych ludzi, którzy byli ofiarami Hitlera, którzy przyjechali do Palestyny, mordowali naszych rodziców, zabrali nasze ziemie, a teraz prowadzą identyczną, a może jeszcze bardziej przemocową politykę wobec nas.

Czy Palestyńczycy, obcując ciągle ze strachem, nauczyli się z nim żyć?

My nie żyjemy strachem. My żyjemy pod okupacją, ale nie czujemy strachu, my czujemy wolę walki, wolę ruchu oporu i tak zostanie. Nasz naród pokazał to, jak było oblężenie meczetu Al- Aksa, jak 70 000 osób się modliło i broniło go przed faszystami.

Ale do walk dochodziło w jednym z najświętszych miejsc, czyli w meczecie Al. Aksa na Wzgórzu Świątynnym?

Jerozolima była kilka razy okupowana; był król Ryszard Lwie Serce, byli Krzyżacy. Zawsze kiedy Jerozolima była okupowana, była wyzwalana. I tak też teraz będzie tym razem. Wyzwolona Jerozolima będzie stolicą państwa palestyńskiego bez względu, czy jest Trump czy jest Biden. Trump już przeniósł ambasadę USA do Jerozolimy, ale my tego nie uznajemy. Sprawiedliwości stanie się zadość. 

Aktualne zamieszki rozpoczęły się od próby eksmisji palestyńskich rodzin.

Tak, jest taka mała dzielnica we wschodniej Jerozolimie. Mieszka tam około 28 rodzin, 550 osób. Oni mieszkali w winnych palestyńskich miastach, ale zostali wysiedleni. Obiecano im akt własności już w 1956 roku, ale tego nie zrobiono. Od tamtego czasu żydowscy osadnicy bez przerwy atakują.

Byłem tam wraz z delegacją Parlamentu Europejskiego, widzieliśmy sytuację w tej dzielnicy. Do końca kwietnia miało się odbyć wysiedlenie tych rodzin, ale my na to nie pozwolimy. Dziś cały nardów palestyński powstał, zginęło wiele osób. Ruch oporu jest silny i my będziemy walczyć. My chcemy żyć w pokoju, ale każdy nardów ma prawo do wolności. My w 1993 roku zgodziliśmy się na oddanie 70% naszej ziemi, a Izrael nas nadal okupuje i zabija, nadal zabiera naszą ziemię.

Co może oznaczać stanowisko prezydenta USA Joe Bidena?

On musi zrozumieć, że tam prawo człowieka musi obowiązywać bez względu na flagę. Jeżeli on popiera Izrael, to ma też obowiązek ochrony drugiej strony. Muszą zostać zrealizowane wszystkie warunki, czyli amnestia dla wszystkich, którzy są w więzieniach, wycofać armię z meczetu Al.-Aksa, przestać mordować ludzi i atakować Gazę. Będziemy walczyć do końca albo umrzemy, stojąc.

To początek świętej wojny?

Nie, to nie kwestia tego. My chcemy żyć jak normalni ludzie, żyć w pokoju, mieć własny paszport. Ja mam prawo mieć swoją ojczyznę. My mamy już dość, to już 73 lata okupacji. A Polska była 123 lata pod zaborami, Polska ma bardzo podobną historię. Tak, jak Polacy mówili: "jeszcze Polska nie zginęła", my mówimy to samo: "jeszcze Palestyna nie zginęła, kiedy my żyjemy!"

 

 

Opracowanie: