W Holandii przez lata kobieta okradała własnych synów. Wzięła na nich kredyty studenckie na kwotę 160 tys. euro. Wcześniej oszukała także własną matkę na 60 tys. euro. Gdy sprawa wyszła na jaw, wyjechała do Niemiec.

"Dziwacznie nieprawdopodobna" - tak opisuje historię rodziny Van Hoorn z miejscowości Nijverdal we wschodniej Holandii dziennik "Tubantia".

Z relacji gazety wynika, że matka oszukała swoich trzech synów na ponad 160 tys. euro. W 2016 r. dowiadują się oni, że mają do spłacenia po około 57 tys. euro pożyczek studenckich, których nigdy nie zaciągnęli.

Zrobiła to za nich własna matka. Przez lata tuszowała oszustwo, chowając przed synami korespondencję i odłączając telefon domowy, aby wierzyciele nie mogli się dodzwonić do domu.

Skonfrontowana przez jednego z synów, do którego dzwonił się w końcu przedstawiciel firmy windykacyjnej, przyznała się do wszystkiego, po czym spakowała się i po prostu wyszła z domu.

Dziennik informuje, że zamieszkała w Niemczech. Z czasem wyszły na jaw jej inne oszustwa. Synowie powiedzieli gazecie, że oszukana została także ich babcia.

Matka zadzwoniła do banku i udając staruszkę, poprosiła o przesłanie jej nowej karty do bankomatu. Okradła ją na 60 tys. euro. Niedługo po tym babcia zmarła.

Rok po tym jak synowie zgłosili sprawę do prokuratury, ta uznała, że ma zbyt mało dowodów na oszustwo i umorzyła śledztwo. Synowie zaś nadal spłacają swój "dług". "Wspólnie spłaciliśmy już 22 tys. euro" - powiedział gazecie jeden z nich. Teraz rozważają jednak założenie matce sprawy cywilnej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nietypowy incydent w warszawskim metrze. Do tunelu wbiegło dwóch mężczyzn