Dwa pożary szaleją w Arizonie w Stanach Zjednoczonych. Ogień objął już 24 tys. hektarów. Płomienie strawiły m.in. zabytkową chatę i centrum dla zwiedzających na Północnej Krawędzi Wielkiego Kanionu. To wyjątkowe miejsce na mapie USA, niezwykle popularne wśród amerykańskich i zagranicznych turystów. Wyjaśnień na temat walki z ogniem domagają się zarówno kongresmeni demokratów, jak i republikanów.

Ewakuacje i trudna akcja gaśnicza

Strażacy walczą z żywiołem w Arizonie. Pracy mają mnóstwo, bo aktualnie aktywne są dwa pożary. Pierwszy z nich - nazywany przez Amerykanów White Sage (Biała szałwia - przyp. RMF FM) - jest gaszony przez 572 osoby. Szalejący ogień wymusił zamknięcie Północnej Krawędzi Wielkiego Kanionu. Rozległy obszar od granicy stanów Utah i Arizona aż do Wielkiego Kanionu został objęty ewakuacją - podaje portal azcentral.com.

Akcja gaśnicza jest utrudniona ze względu na to, że rejon, o którym mowa, porośnięty jest suchą trawą - idealnym paliwem dla pożaru. Dodatkowym problemem jest zmieniający się kierunek wiatru.

Zaczęło się od pioruna

Drugi pożar funkcjonuje w mediach jako Dragon Bravo. Obecnie od White Sage dzieli go ok. 48 kilometrów. To właśnie w jego wyniku została zniszczona zabytkowa drewniana chata i centrum dla zwiedzających Północnej Krawędzi Wielkiego Kanionu. Domek był jedynym miejscem noclegowym położonym w rejonie północnej krawędzi parku. W akcji gaśniczej uczestniczy 360 strażaków i sześć helikopterów gaśniczych.

Przyczyną wybuchu pożaru było uderzenie pioruna 4 lipca. Ogień w ciągu tygodnia szybko się rozprzestrzenił.

Prognozy nie są najlepsze

W prognozach na najbliższe godziny zapowiadany jest porywisty wiatr i burze. To może być problem, bo burze uniemożliwiają dotarcie do pożarów załogom lotniczym, które są wykorzystywane do gaszenia pożarów.

Meteorolodzy podkreślają, że największe szanse na deszcz są w czwartek. Jeśli jednak opady pojawią się w miejscach pożarów, grozi to powodzią błyskawiczną na niektórych obszarach.

Politycy domagają się wyjaśnień

Pożary wywołały w Arizonie polityczne dyskusje. Kongresmen z ramienia republikanów Paul Gosar domaga się wszczęcia śledztwa w sprawie pożaru Dragon Bravo. Tym samym dołączył do grupy demokratów, którzy też chcieliby usłyszeć wyjaśnienia w sprawie tego, jak wygląda walka z żywiołem.

Wczoraj Gosar w piśmie Departamentu Spraw Wewnętrznych USA domagał się odpowiedzi na temat tego, kto zdecydował o tym, że w początkowej fazie nie ruszyła akcja gaszenia pożaru.

"Nie mogę milczeć, gdy pożar nadal płonie niekontrolowanie. Mam obowiązek sprawować nadzór i uzyskać odpowiedzi dla wszystkich mieszkańców Arizony, w tym dla odważnych strażaków ryzykujących życie, by opanować to piekło" — napisał Gosar w liście do sekretarza Douga Burguma.

Kongresmen poruszył także kwestie potencjalnych strat ekonomicznych związanych z zamknięciem Północnej Krawędzi w szczycie sezonu turystycznego.

Do apelu o wyjaśnienia dołączyli także inni politycy z Arizony. Gubernator Katie Hobbs wezwała do niezależnego śledztwa, podkreślając, że sytuacja wymaga intensywnego nadzoru, kontroli i reakcji rządu federalnego. Prokurator generalny Kris Mayes poparła ten apel, ale wyraziła wątpliwości, czy administracja Trumpa przedstawi pełne wyjaśnienia. Z kolei senatorzy Ruben Gallego i Mark Kelly również zwrócili się do sekretarza Burguma, domagając się odpowiedzi na temat działań rządu federalnego w tej sprawie.