Ambasada RP w Moskwie została obrzucona racami i świecami dymnymi. To "symetryczna" odpowiedź działaczy Innej Rosji na wydarzenia z 11 listopada w Warszawie. Moskiewska policja zatrzymała trzech protestujących.

Jak donosi moskiewski korespondent RMF FM Przemysław Marzec, siedmiu działaczy Innej Rosji - partii narodowych bolszewików pod wodzą Eduarda Limonowa, którzy zebrali się przed polską ambasadą, rozwinęło transparent "Rosja - od Warszawy do Portu Artura". Później przez ogrodzenie placówki przerzucili petardy i race.

W samej ambasadzie na razie nikt nie komentuje incydentu. Od jednego z dyplomatów nasz korespondent usłyszał, że nikt niczego nie zauważył, co oznacza, że akcja musiała trwać bardzo krótko.

Zaczęło się w Warszawie

Atak na polską ambasadę to odpowiedź na incydent przed rosyjską placówką w Warszawie, do którego doszło 11 listopada podczas Marszu Niepodległości zorganizowanego przez narodowców. Chuligani podpalili wtedy budkę wartowniczą przed gmachem rosyjskiej ambasady, a na jej teren rzucali race. Na ogrodzeniu wywiesili natomiast obraźliwy transparent.

Po tych wydarzeniach Moskwa zażądała oficjalnych przeprosin. Rosyjski ambasador w Warszawie Aleksander Aleksiejew stwierdził na konferencji prasowej, że incydent w Warszawie to element stałej, historycznej kampanii antyrosyjskiej. W ostatnich latach była tylko jedna próba napadu na przedstawicielstwo Rosji. Miało to miejsce w Libii - podkreślił.

Komunikat wydal również rosyjski MSZ, który wezwał polskiego ambasadora w Moskwie Wojciecha Zajączkowskiego. Żądamy od polskich władz oficjalnych przeprosin, podjęcia wyczerpujących kroków mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa i normalnego funkcjonowania wszystkich przedstawicielstw dyplomatycznych Rosji w Polsce, naprawienia szkód materialnych, ukarania winnych i niedopuszczenia do podobnych prowokacji w przyszłości - ogłosiło rosyjskie MSZ. Uwagę ambasadora zwrócono na bierność i spóźnione działania policji. To w znacznej mierze w wyniku tego możliwe było buszowanie rozzuchwalonych bojówkarzy - stwierdzi rosyjski resort dyplomacji.