​W Kornwalii rozpoczyna się początkowy etap próby pobicia rekordu prędkości na lądzie. Pojazd o nazwie Bloodhound SSC przetestowany zostanie na płycie lotniska w Newguy. Właściwą próbę zaplanowano za dwa lata na dnie wyschniętego jeziora w RPA.

Budowa pojazdu zajęła konstruktorom 9 lat, z czego połowa to prace nad aerodynamicznym kształtem pojazdu. Technologicznie jest on połączeniem bolida Formuły 1, statku kosmicznego i odrzutowca. Napędzany jest silnikiem Eurofightera.

Podczas kolejnych prób będziemy stopniowo zwiększać szybkość, cały czas sprawdzając przyczepność kół  - mówi Andy Green, doświadczony pilot wojskowy, który zasiada  za kierownicą. To on 20 lat temu po raz pierwszy na  ziemi przekroczył barierę dźwięku. Dokonał tego na pustyni w Nevadzie, w Stanach Zjednoczonych.

Dzisiejsza próba będzie raczkowaniem w porównaniu z atakiem na rekord. Samochód osiągnie prędkość zaledwie 320 kilometrów na godzinie. Zakres prób znacznie ogranicza długość pasa startowego lotniska, która nie przekracza trzech kilometrów. Zarejestrowane  parametry będą jednak dla konstruktorów bezcenne. Pozwolą im na sprawdzenie systemów pokładowych, a w szczególności zawieszenia i hamulców. Jeśli okaże się to konieczne, pojazd poddany zostanie stosownym modyfikacjom.

Konstruktorzy pojazdu mają nadzieję, że po pobiciu istniejącego rekordu może on przekroczyć psychologiczną dla Brytyjczyków barierę 1000 mil na godzinę, czyli ponad 1600 kilometrów na godzinę. 

(az)