Prezydent USA Barack Obama oświadczył, że popiera działania Francois Hollande'a w sprawie konfliktu w Mali. W rozmowie telefonicznej z prezydentem Francji stwierdził, że docenia to, iż stanął on „na czele międzynarodowej akcji zmierzającej do usunięcia terrorystów z Mali".

Przywódcy podkreślili konieczność szybkiego ustanowienia prowadzonej w Mali przez państwa Afryki międzynarodowej misji wsparcia. Stwierdzili też, że rząd przejściowy tego kraju powinien stworzyć plan, który doprowadzi do wyborów i przywrócenia demokratycznych rządów.

Obaj prezydenci wyrazili też swój sprzeciw i potępienie dla  ataku terrorystycznego w Algierii. W ubiegłym tygodniu w wyniku kryzysu wywołanego przez islamistów, którzy wzięli kilkuset zakładników w algierskim kompleksie gazowym In Amenas, zginęło 37 uprowadzonych cudzoziemców, Algierczyk oraz 29 porywaczy. Zamachowcy domagali się wycofania francuskich sił z Mali.


Sprzeczne informacje z frontu

Wczoraj żołnierze francuscy i malijska armia rządowa odbiła Hombori, miasto położone na drodze do Gao, które było bastionu islamistów. Francuskie lotnictwo zbombardowało też pozycje rebeliantów w pobliżu Gao, ich zapasy paliwa i składy amunicji.

Pojawiły się też doniesienia, że islamiści w mieście Tassiga wysadzili most łączący wschodnią część Mali z Nigrem. To miejsce, gdzie siły międzynarodowe planowały otworzyć front, a żołnierze z Nigru i Czadu mieli przekroczyć w tym miejscu granicę.

W inwazji w Mali uczestniczy około 2 tysiące żołnierzy francuskich oraz ponad tysiąc żołnierzy z krajów Afryki Zachodniej i Czadu. W najbliższych tygodniach ich liczba ma wzrosnąć do ponad 5 tysięcy.