Unia Europejska chce wysłać co najmniej trzy okręty wojenne, aby chronić statki na Morzu Czerwonym przed atakami rebeliantów Huti z Jemenu - podał portal Politico.

Według dokumentu Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, do którego dotarło Politico, planowana jest "nowa operacja UE", która "działałaby na szerszym obszarze, od Morza Czerwonego po Zatokę Perską". Operacja mogłaby rozpocząć się już pod koniec lutego.

We wniosku stwierdzono, że "dokładny rozmiar i skład operacji podlegałyby dalszemu planowaniu operacyjnemu", ale obejmuje ona "co najmniej trzy niszczyciele lub fregaty przeciwlotnicze o zdolnościach wielozadaniowych".

Nowa misja miałaby zostać zorganizowana pod przewodnictwem Francji i objęłaby całą Zatokę Perską, Cieśninę Ormuz i część Morza Arabskiego. W operację miałoby być zaangażowanych dziewięć państw europejskich: Belgia, Dania, Francja, Niemcy, Grecja, Włochy, Holandia, Norwegia i Portugalia.

UE początkowo rozważała możliwość wykorzystania swojej wymierzonej w piratów misji Atalanta, która działa na Oceanie Indyjskim. Temu pomysłowi sprzeciwiła się jednak Hiszpania.

Nocny atak na cele związane z Huti

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden poinformował w nocy, że siły amerykańskie i brytyjskie rozpoczęły atak na cele powiązane z rebeliantami Huti w Jemenie. Lotnictwo USA i sojuszników uderzyły w ponad 60 celów w 16 lokalizacjach - przekazało Centralne Dowództwo USA (CENTCOM). Jak dodano, celem były węzły dowodzenia i kontroli, składy amunicji, wyrzutnie, zakłady produkcyjne oraz radary obrony powietrznej.

BBC odnotowała, że siły koalicyjne uderzyły w punkty, z których wcześniej Huti wystrzeliwali drony oraz lotniska, z których prowadzili ostrzał pociskami rakietowymi - zlokalizowane m.in. w stolicy Jemenu Sanie i porcie Al-Hudajda. 

Jak relacjonuje CNN, sami Huti przekazali, że celami nalotów była leżąca na północ od stolicy baza lotnicza Al-Dailami, okolica międzynarodowego lotniska Al-Hudajda w zachodnim Jemenie, obóz Kahlan na północy kraju, międzynarodowy port lotniczy Taizz, a także lotnisko w rejonie miasta Abbs w północno-zachodnim Jemenie.

Brytyjski resort obrony ujawnia niektóre szczegóły operacji

W nocy brytyjskie ministerstwo obrony wydało oświadczenie ws. ataku i ujawniło niektóre szczegóły przeprowadzonej operacji. "Cztery samoloty RAF Typhoon FGR4, wspierane przez cysternę do tankowania w powietrzu Voyager, użyły bomb kierowanych Paveway IV do przeprowadzenia precyzyjnych ataków na dwa z tych obiektów Huti" - napisano.

Jak sprecyzowano, jednym z nich było miejsce w Bani w północno-zachodnim Jemenie, skąd wystrzeliwane były drony zwiadowcze i atakujące. Drugim celem było lotnisko w Abbs. Jak pokazały dane wywiadowcze, obszar ten był "wykorzystywany do wystrzeliwania zarówno pocisków manewrujących, jak i dronów nad Morzem Czerwonym".

Odpowiedź na ataki Huti na zagraniczne statki

Wsparcie dla amerykańsko-brytyjskich nalotów zapewniły Australia, Bahrajn, Kanada i Holandia - przekazał prezydent USA Joe Biden. Amerykański przywódca podkreślił, że ostrzał celów był bezpośrednią odpowiedzią na bezprecedensowe ataki Huti na międzynarodową żeglugę.

Wspierani przez Iran Huti są jedną ze stron wciąż tlącej się wojny domowej w Jemenie i kontrolują północny zachód tego kraju. Od 19 listopada atakują statki przepływające przez Morze Czerwone twierdząc, że w ten sposób wspierają walczący z Izraelem terrorystyczny Hamas. 

Deklarują, że ich ataki obejmują statki związane z Izraelem, ale wiele z dotkniętych jednostek nie miało powiązań z tym krajem. W grudniu ub.r. USA i ich sojusznicy stworzyli międzynarodową operację "Prosperity Guardian", która ma zapewnić bezpieczeństwo żeglugi w regionie.