Niespotykany ruch amerykańskich latających cystern wywołał poruszenie wśród analityków i obserwatorów sektora obronnego. Choć jest bardzo prawdopodobne, że USA wysyła do Europy maszyny, by wesprzeć natowskie ćwiczenia, niektórzy sądzą, że Stary Kontynent będzie tylko przystankiem dla floty, która później skieruje się na Bliski Wschód.

W nocy z niedzieli na poniedziałek sieć obiegły zdjęcia z serwisu FlightRadar, przedstawiające niecodzienny ruch floty amerykańskich latających cystern wojskowych. Ponad 20 samolotów tankujących - w tym KC-135 Stratotanker i KC-46 Pegasus - wzbiło się w powietrze, by przelecieć na wschód z Ameryki Północnej. 

Jak podaje UK Defence Journal samoloty lecą na wysokościach przelotowych, zgodnych ze strategicznym przegrupowaniem, a wzór lotów i liczba użytych maszyn sugerują, że nie chodzi o rutynowe szkolenia, a celowe rozmieszczenie tankowców jako baz paliwowych.

Wielu sądzi, że ruch może mieć związek z ćwiczeniami NATO w ramach Atlantic Trident. Manewry odbywają się w dniach 16-27 czerwca, a ich gospodarzem jest Finlandia, która będzie gościć siły powietrzne USA, Wielkiej Brytanii i Francji. Celem ćwiczeń jest m.in. praca nad taktyką Agile Combat Employment (ACE), stanowiącej odpowiedź na rosnące zagrożenie ze strony zaawansowanych systemów rakietowych i cyberataków. Taktyka ACE ma zapewnić przeżywalność natowskim siłom powietrznym w obliczu konfliktu z np. Rosją i utrudnić skuteczne ataki wroga poprzez wprowadzenie systemu rozproszenia wojsk.

Tym razem jednak raczej nie chodzi o ćwiczenia, a przynajmniej nie te, o których powszechnie wiadomo, że odbędą się w Finlandii. Ruch następuje w momencie zwiększonego napięcia i niestabilności regionalnej na Bliskim Wschodzie. Stany Zjednoczone rozmieściły w rejonie Izraela swoje siły marynarki wojennej i obrony przeciwlotniczej. Amerykanie wspomagają Izrael m.in. dzięki rozmieszczeniu tam systemu AEGIS, podobnego do tego, który znajduje się w polskim Redzikowie i stanowi kluczowy element tarczy antyrakietowej NATO. USA zainstalowało także na Bliskim Wschodzie systemy przeciwrakietowe THAAD, przeznaczone do likwidowania wrogich pocisków poza atmosferą lub w jej górnych warstwach.

Jeśli potwierdzi się, że amerykańskie tankowce lecą na Bliski Wschód będzie niemal pewne, że USA chcą zwiększyć zasięg dla swoich platform uderzeniowych w regionie ogarniętym konfliktem. W ten sposób dodatkowe wsparcie zostanie zapewnione myśliwcom, bombowcom i samolotom rozpoznania.

Jak informuje UK Defence Journal elastyczność, zapewniana przez tak dużą liczbę tankowców może mieć kluczowe znaczenie dla planów awaryjnych Pentagonu w przypadku dalszej eskalacji konfliktu. Nie jest jasne, czy cysternom towarzyszą inne samoloty bojowe. Brak takich informacji w otwartych źródłach nie musi jednak oznaczać, że na wschód nie leci poważniejsza flota.