41-letnia prawniczka, która zastrzeliła pielęgniarza w szpitalu w Loerrach w Badenii-Wirtembergii, 6 lat temu poroniła w tej placówce ciążę. Na razie nie wiadomo, czy to było powodem, dla którego kobieta wbiegła na oddział ginekologii i zastrzeliła mężczyznę.

Sabine R żyła w separacji z mężem i spierała się z nim o prawo do opieki nad synem. W niedzielę zastrzeliła go, gdy ten przyszedł odebrać syna. Chłopiec spędzał weekend z matką. Dziecko również nie przeżyło. Nie ustalono jeszcze, co było przyczyną jego śmierci. Nie wykluczone, że zginęło w wyniku eksplozji spowodowanej przez matkę.

Po zastrzeleniu męża kobieta, uzbrojona w pistolet i nóż, pobiegła do szpitala, zabiła pielęgniarza oraz raniła 18 osób. Miał przy sobie 300 sztuk amunicji.

Przedstawiciele prokuratury poinformowali, że miała zezwolenie na pistolet, bo należała do koła strzeleckiego. Policja podkreśla, że funkcjonariusze, którzy ją zastrzelili, gdy otworzyła do nich ogień, działali w obronie własnej.