Kim Dzong Il, przywódca Korei Północnej, nie żyje. Zmarł w sobotę w pociągu podczas podróży po kraju. Przeszedł - jak podała agencja KCNA - rozległy zawał serca. Wczoraj przeprowadzono sekcję zwłok, która potwierdziła przyczynę zgonu. Kim Dzong Il miał 69 lat.

W oficjalnych komunikatach agencji KCNA pisze się o wielkim napięciu umysłowym i i fizycznym ukochanego przywódcy.

Syn Kim Dzong Ila, Kim Dzong Un stanął na czele komitetu żałobnego. Uroczystości pogrzebowe prawdopodobnie odbędą się 28 grudnia.

Władze ogłosiły żałobę narodową, która potrwa do 29 grudnia. Naród musi przemienić żal w siłę, aby pokonać trudności - apelowała KCNA.

To największa strata dla partii, a dla naszego narodu - największy smutek - tak o śmierci Kim Dzong Ila mówiła zapłakana prezenterka w północnokoreańskiej telewizji. Agencja AP relacjonuje, że ludzie na ulicach północnokoreańskiej stolicy szlochają.

Kim Dzong Un, syn dyktatora, na czele Korei?

Komentując wydarzenie, analitycy zwracają uwagę, że przewodniczącym komitetu pogrzebowego został najmłodszy syn zmarłego przywódcy Kim Dzong Un. Potwierdza to wcześniejsze przypuszczenia, że to właśnie on będzie nowym władcą komunistycznej Korei.

Eksperci podkreślają jednak, że wyjątkowo mało o nim wiadomo. Kim Dzong Un ma 28 lat. Prawie 3 lata temu został wskazany na następcę przez samego Kim Dzong Ila.

"Król Porannej Gwiazdy" - jak nazywała go matka - zna angielski, kształcił się pod fałszywym nazwiskiem w międzynarodowej szkole w Bernie. Zapamiętano go tam jako skrytego chłopca lubiącego koszykówkę, narciarstwo i filmy z Jeanem Claudem Van Dammem.

Od powrotu do Korei nie pojawiał się publicznie. Mimo braku doświadczenia wojskowego Kim Dzong Un półtora roku temu został czterogwiazdkowym generałem północnokoreańskiej armii. Wtedy też opublikowano pierwsze zdjęcie jego korpulentnej postaci w maoistowskiej bluzie, w otoczeniu innych oficjeli reżimu.

Przywoływani przez agencje analitycy oceniają, że Kim Dzong Un - równie bezwzględny jak ojciec - ma już pozycję wystarczającą do zachowania stabilności władzy; jest przygotowywany do roli następcy.

Według obserwatorów opublikowanie informacji o śmierci Kim Dzong Ila oznacza, sytuacja została opanowana, a armia i reszta rodziny Kim Dzong Ila zdecydowały poprzeć "Wielkiego Następcę".

Mobilizacja w Korei Południowej

Według południowokoreańskiej agencji Yonhap, siły zbrojne Korei Południowej postawiono w stan pogotowia a prezydent Li Miung Bak zwołał posiedzenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa.

Wprawdzie - jak donoszą agencje - nie zaobserwowano nadzwyczajnych ruchów północnokoreańskich wojsk, ale giełda w Seulu straciła niemal 5 punktów procentowych na wieść o śmierci Kima.

Rząd Japonii o bezpieczeństwie w regionie już rozmawia ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową. Jak poinformował rzecznik Białego Domu Jay Carney, Waszyngton pilnie śledzi informacje o śmierci Kim Dzong Ila i rozwój sytuacji.

Napięcia na Półwyspie Koreańskim to powód niepokoju dla USA

Stany Zjednoczone od lat prowadzą grę dyplomatyczną w celu powstrzymania Korei Północnej od dalszej produkcji broni nuklearnej. Według wywiadu Phenian posiada już kilka sztuk tej broni. Prowadzi też próby z rakietami zdolnymi do przenoszenia ładunków nuklearnych, w tym z rakietami międzykontynentalnymi.

W sprawie tej toczyły się z przerwami rozmowy z Koreą Północną z udziałem USA, Chin, Japonii, Korei Południowej i Rosji. Kluczowa jest w nich postawa Chin, które dosłownie utrzymują przy życiu stalinowski reżim w Phenianie, dostarczając mu żywności, innych artykułów i gotówki.

Ostatnio Waszyngton niepokoi się informacjami o sprzedaży broni północnokoreańskiej do Iranu.

Od czasu rozejmu po wojnie koreańskiej (1950-1953) Korea Północna i Korea Południowa są wciąż formalnie w stanie wojny. W Korei Południowej stacjonuje 37 tysięcy amerykańskich żołnierzy, których zadaniem jest ochron południa przed agresją z północy.

Społeczność międzynarodowa, w tym USA, dostarcza jednocześnie humanitarną pomoc żywnościową dla Korei Północnej. Jej gospodarka, zarządzana nakazowo i funkcjonująca na zasadach samowystarczalności, doprowadziła do masowego głodu.

Na kilka dni przed śmiercią Kim Dzong Ila rozpoczęła się kolejna runda rozmów USA z Koreą Północną na temat dalszej pomocy żywnościowej. Waszyngton informował też nieoficjalnie o możliwości wznowienia negocjacji o zbrojeniach nuklearnych.