Nie tylko Polacy i Słowacy mają swojego Janosika. Australijczycy również – nazywał się Ned Kelly i był synem irlandzkich emigrantów.

Jeszcze za życia – w latach 80. XIX wieku – lekceważeniem prawa i występkami zyskał sobie życzliwość wielu Australijczyków. Ned Kelly sławę zyskał w zaledwie 3 lata. Wraz z kompanami siał postrach w miastach południowej Australii, rabując i zabijając. Po zastrzeleniu policjanta obławom nie było końca – musiał uciekać do lasu.

Nazywany był „człowiekiem w żelaznej masce” – jego hełm ważył 44 kilogramy. Słynął z tego, że miał na sobie pancerz zrobiony z blachy, strzelał zawsze z dwóch rewolwerów. Kule odbijały się od jego pancerza - mówi miłośnik Australii Marek Tomalik. Na głowie miał nałożone coś, co byśmy nazwali wiadrem. To też było oczywiście zrobione ze stali - dodaje.

Sam Ned Kelly skończył marnie – jak większość opryszków – został powieszony, mimo że 30 tys. Australijczyków prosiło królową brytyjską o uniewinnienie. Cena za jego głowę wynosiła 60 tys. funtów, podczas gdy bilet z Sydney do Londynu kosztował 120 funtów.

Dziś Australijczycy noszą tatuaże z wizerunkiem australijskiego Janosika, a jego legenda została utrwalona miedzy innymi w filmie z Mickiem Jaggerem.

Posłuchaj relacji wysłannika RMF FM do Australii Wojciecha Słonia: