Spokojnie przebiegły demonstracje w Rosji z okazji Dnia Jedności Narodowej. Do największej manifestacji doszło w Moskwie - demonstrowało tam ok. 2 tys. nacjonalistów. Święto obchodzone jest od dwóch lat z inicjatywy Kremla. Upamiętnia rocznicę uwolnienia Moskwy od polskich rządów w siedemnastym wieku.

W wiecach i pochodach skrajnej prawicy uczestniczyło znacznie mniej ludzi, niż zapowiadali organizatorzy. Na Dziewicze Pole w centrum Moskwy, gdzie odbywał się wiec radykalnych nacjonalistów, przyszło tylko ok. 2 tys. osób.

Mimo zakazów władz rosyjskim skrajnym nacjonalistom udało się przemaszerować przez Moskwę. Wiec odbył się na niezbyt ważnej ulicy, ale już ogłosili to jako swój sukces. W tłumie radykałów był moskiewski korespondent RMF FM Andrzej Zaucha. Posłuchaj:

W Petersburgu pod sztandarami skrajnej prawicy zgromadziło się jedynie ok. 500 osób, we Władywostoku - ok. 300 osób, w Irkucku - ok. 200 osób, a w Kaliningradzie - ok. 100 osób.

Obyło się bez poważniejszych ekscesów. Tylko w Petersburgu milicja zmuszona było użyć gazów łzawiących, aby rozproszyć uczestników bójki, która zawiązała się między radykalnymi nacjonalistami i antyfaszystami.