W wyborach prezydenckich musimy głosować tak, jakby zależało od tego nasze życie i nasze wolności - powiedział podczas piątkowego "Marszu na Waszyngton" Martin Luther King III, syn zabitego w 1968 r. pastora i lidera ruchu praw obywatelskich Martina Luthera Kinga.
Syn znanego działacza na rzecz równouprawnienia Afroamerykanów przemawiał przed Mauzoleum Abrahama Lincolna. To właśnie w tym miejscu 57 lat temu, 28 sierpnia 1963 roku, Martin Luther King wygłosił historyczną mowę na rzecz równouprawnienia czarnoskórych Amerykanów.
Martin Luther King III w wystąpieniu mówił, że tegoroczny marsz ma na celu pokonanie "czterech wyzwań, które stoją obecnie przed naszym państwem". Wśród nich wymienił epidemię koronawirusa, wywołane nią bezrobocie, brutalność policji oraz ochronę praw wyborczych.
Apelował o głosowanie w nadchodzących listopadowych wyborach prezydenckich, krytykując prezydenta Donalda Trumpa i nazywając go "okupantem Białego Domu". Głosujmy tak, jakby zależało od tego nasze życie, nasze wolności - wzywał, zwracając się do co najmniej kilkunastu tysięcy osób zgromadzonych w pobliżu stawu przy mauzoleum upamiętniającym 16. prezydenta USA.