​10 żołnierzy i 19 gangsterów zginęło podczas starć, do których doszło w rezultacie aresztowania Ovidio Guzmana, syna barona narkotykowego Joaquina "El Chapo" Guzmana - podały w piątek władze Meksyku.

Wojsko przeprowadziło operację zatrzymania Ovidio Guzmana w czwartek w Culiacan, stolicy stanu Sinaloa w północno-zachodniej części Meksyku.

Dziesięciu wojskowych (...) niestety straciło życie podczas wypełniania swoich obowiązków - powiedział w piątek meksykański sekretarz obrony Luis Cresencio Sandoval. Jak dodał, 35 innych żołnierzy odniosło rany od pocisków z broni palnej. Podczas operacji schwytano 21 osób podejrzanych o przestępstwa, w tym Ovidio Guzmana pseud. "Mysz".

Pomiędzy wojskiem i gangsterami doszło do bardzo intensywnej wymiany ognia. Wśród zabitych znajduje się wysokiej rangi oficer armii meksykańskiej. Sandoval nie wymienił jego nazwiska, podając jedynie, że dowodzona przez oficera grupa żołnierzy została ostrzelana po zatrzymaniu Guzmana.

Brak na razie informacji o ofiarach wśród osób postronnych. Nie mamy żadnych informacji dotyczących cywilów, którzy mieliby stracić życie - zaznaczył Sandoval.

Podczas zamieszek, które wybuchły po zatrzymaniu Guzmana, gangsterzy ostrzelali również jeden samolot cywilny i dwa wojskowe na lotnisku w Culiacan. Te ostatnie musiały awaryjnie lądować po trafieniu dużą liczbą pocisków. W wyniku tych incydentów nikt nie został jednak ranny.

Gangsterzy oczekiwali, że wojsko będzie chciało przetransportować Guzmana samolotem do stolicy kraju Meksyku. W najbliższych dniach ma tam gościć prezydent USA Joe Biden. Meksykańscy komentatorzy uznają aresztowanie Guzmana za "powitalny prezent" dla przywódcy USA. Waszyngton domagał się jego pojmania i ekstradycji do USA.