Towarzystwo Krzewienia Języka Walijskiego skrytykowało zakaz mówienia w innym języku niż angielskim w sieci sklepów Lidla. Przepis dotyczy zarówno rozmów między pracownikami, jak i w kontaktach z klientami. Wczoraj informowaliśmy, że taki zakaz dotyczy także języka polskiego.

Przewodniczący Towarzystwa Jamie Bevan powiedział stacji telewizyjnej BBC Wales, że zakaz jest nielegalny, ponieważ walijski jest uznanym przez prawo drugim językiem Walii.

Wcześniej przeciwko tej korporacyjnej polityce, w związku z zakazem mówienia po polsku, wydanym polskiemu personelowi w szkockim Kirkaldy, protestowała ambasada RP w Londynie. Naszemu korespondentowi w Londynie Bogdanowi Frymorgenowi udało się porozmawiać z jednym z pracowników sieci sklepów.

Lidl dopuszcza możliwość posługiwania się walijskim tylko wówczas, gdy klient w ogóle nie mówi po angielsku. Od 2011 r. walijski - należący do grupy języków celtyckich - jest prawnie zrównany z angielskim, choć oficjalnym językiem na terenie Walii jest angielski.

Lidl chce dopilnować, by wszyscy jego pracownicy mówili z klientami po angielsku, bez względu na ich język macierzysty. Celem jest sytuacja, w której wszystkim jest wygodnie i nikt nie czuje się wykluczony - stwierdziła rzeczniczka Lidla.

Nie oznacza to oczywiście, że personel odmówi obsługi klienta nieznającego w ogóle angielskiego. W takiej sytuacji będzie z nim mówił w jego macierzystym języku - dodała w wypowiedzi dla portalu BBC Wales.

Do kontrowersji ma się ustosunkować oficjalnie pełnomocnik ds. języka walijskiego, którego rolą jest promowanie i upowszechnianie języka, a także dopilnowanie, by był traktowany na równi z angielskim. 

(abs)