Noc pełna politycznych emocji w Stanach Zjednoczonych, gdzie trwa liczenie głosów po Superwtorku. Prawybory odbyły się w aż 10 stanach. Mitt Romney i Rick Santorum idą niemal łeb w łeb. Niewielką przewagę ma w tej chwili ten pierwszy.

Rick Santorum krzyżuje plany Mitta Romneya, który gdyby zdecydowanie wygrał, mógłby praktycznie już dziś cieszyć się nominacją swojej partii i w jesiennych wyborach walczyłby z Barackiem Obamą o prezydenturę. Choć ma przewagę w liczbie zdobytych głosów elektorskich, to jednak na radość chyba za wcześniej. Mitt Romney wygrał niewielką różnicą w Ohio. To bardzo ważny stan. Żaden republikanin nie został nigdy wcześniej prezydentem bez zwycięstwa właśnie tam. Romney nie wierzy w przegraną i już mówi o walce z urzędującym prezydentem. Trzeba zmierzyć się z prezydentem Obamą, który będzie miał miliard dolarów na kampanię. On będzie daleko od tego,co wyda kandydat republikanów, ale my jesteśmy w dobrej sytuacji, żeby zgromadzić potrzebne pieniądze - mówił kandydat-milioner.

Propozycje gospodarcze kandydatów

Mitt Romney zapowiada obniżenie podatków, ale i walkę z deficytem budżetowym. Chce mocnych cięć. Wydajemy zbyt dużo i pożyczamy za dużo - podkreśla. Amerykę porównał do Titanica, choć zaznaczył, że jest drobna różnica. Załoga liniowca nie widziała góry lodowej, a my ją widzimy, płyniemy w jej kierunku, a Obama mówi "cała naprzód". Zapowiada też walkę z nielegalną imigracją. Wzywa do deportacji i kontroli firm, które zatrudniają nielegalnie.

Jego kontrkandydat Rick Santorum proponuje uproszczenie systemu podatkowego. Chce wspierać duże koncerny. Chciałby anulować wszystkie ustawy Obamy, które kosztują więcej niż 100 milionów dolarów. Nici więc z reformy zdrowia. Rezerwa Federalna miałaby zostać skrupulatnie skontrolowana - ku uciesze członków ruchu Okupuj Wall Street. Do konstytucji chciałby wprowadzić poprawkę o zrównoważonym budżecie.

Sondaże wskazują, że z republikańskich kandydatów tylko Romney ma realne szanse na pokonanie Obamy w listopadowych wyborach.