Na Krymie nasilają się represje wobec Tatarów: rewizje, zakaz zgromadzeń, cenzura; powstał reżim podobny do sowieckiego - mówi przywódca krymskich Tatarów. Mustafa Dżemilew przyjechał do Warszawy. "W ostatnim czasie przeprowadzono 40 rewizji w domach, meczetach i siedzibach organizacji Tatarów krymskich" - mówi.

Formalnie mówi się o poszukiwaniach broni i zakazanej literatury. Przez ćwierć wieku niezawisłej Ukrainy już zapomnieliśmy, co to takiego zakazana literatura. Teraz ten termin niestety powraca - podkreśla przywódca krymskich Tatarów. Jak dodaje, nie wolno w prasie pisać o "okupacji" ani "aneksji", trzeba używać sformułowania o "dobrowolnym przyłączeniu" półwyspu do Rosji. Rosjanie sporządzili listę 2600 publikacji politycznych i religijnych, których posiadanie jest zakazane. Według relacji Dżemilewa rewizji dokonują uzbrojeni ludzie, nie zważający na obecność dzieci, a nawet jeśli nie znajdą zabronionych pism, zabierają komputery i nośniki danych. Podstawowych praw, jak wolność słowa i zgromadzeń, już w tej chwili nie ma. Zebranie więcej niż trzech ludzi jest traktowane jako bezprawne - mówił.

Krymski Tatar z rosyjskim paszportem

Mustafa Dżemilew przypomina, że kto do 18 kwietnia nie wystąpił o utrzymanie obywatelstwa ukraińskiego, automatycznie został uznany za obywatela Rosji. Jednak wystąpienie o obywatelstwo ukraińskie wymagało uznania, że Krym jest częścią Rosji i deklaracji, że pozostaje się na terytorium Krymu jako obywatel innego państwa. Status cudzoziemca oznacza niemożność pracy w instytucjach państwowych, korzystania z państwowej opieki zdrowotnej, utratę prawa wyborczego i prawa do ziemi, a czas przebywania na półwyspie jest ograniczony do 180 dni. Dlatego krymscy Tatarzy nie składali takich podań, bo staliby się obcokrajowcami w swojej ojczyźnie - powiedział. Dodał, że Tatarzy muszą przyjmować rosyjskie paszporty, bo bez nich nie mogą podróżować nawet po Krymie. Rosyjskie władze próbują podzielić Tatarów krymskich, znaleźć wśród nich kolaborantów, rozbić społeczność. My nie idziemy na żadne układy z władzami rosyjskimi, nie handlujemy naszą ojczyzną, za która uważamy Ukrainę - oświadczył Dżemilew. Powiedział, że Tatarzy, którzy stanowią ok. 13 proc. ludności Krymu, to główna zorganizowana siła przeciwstawiająca się aneksji. Zwrócił uwagę, że do Tatarów przyłączyła się też część rosyjskojęzycznych mieszkańców Krymu.

We wrześniu na wniosek rosyjskich władz policja przeszukała budynek Medżlisu - organu tatarskiego samorządu na Krymie - w Symferopolu i domy działaczy społeczności tatarskiej. Według przedstawicieli społeczności Tatarów, nakazano im opróżnić pomieszczenia Medżlisu. Do przeszukań doszło w dwa dni po wyborach lokalnych, organizowanych 14 września przez Rosję na Półwyspie Krymskim po raz pierwszy od aneksji półwyspu w marcu. Pełniący obowiązki szefa władz Krymu Siergiej Aksjonow oświadczył, że z prawnego punktu widzenia taka organizacja jak Medżlis nie istnieje, ponieważ nie została we właściwy sposób zarejestrowana.

Mustafa Dżemilew został w czerwcu uhonorowany Nagrodą Solidarności.