Co najmniej 66 osób zginęło na południu Iraku w starciach ze służbami bezpieczeństwa. Wśród ofiar jest około 50 członków szyickiej sekty "Żołnierze Niebios"

Walki wybuchły w piątek koło południa w dwóch dużych miastach Basrze oraz Nasirii. Cały dzień bojówki szyickiej sekty mesjanistycznej atakowały funkcjonariuszy policji. Wieczorem ucichły starcia w obu miastach. W Basrze policja całkowicie opanowała sytuację na ulicach. Natomiast w Nasirii w nocy było słychać pojedyncze strzały, a rano doszło do nowej wymiany ognia. Wsparcia policji udzieliły już irackie i amerykańskie siły zbrojne. Wprowadzono także godzinę policyjną.

Według doniesień irackiej policji, napastnicy prawdopodobnie są członkami szyickiej sekty Dżund al-Samaa ("Żołnierzy Niebios"). Wiele wskazuje na to, że te same bojówki równo rok temu stoczyły pod Nadżafem ciężką bitwę z wojskami irackimi i amerykańskimi. Zginęło w niej około 200 osób.

Wybuch przemocy w Iraku zbiega się z obchodami Aszury, jednego z największych świąt w muzułmańskim kalendarzu. Tysiące szyitów pielgrzymują w tym czasie do sanktuarium w położonego w środkowej części kraju Karbali, aby upamiętnić męczeństwo Imama Husajna, wnuka proroka Mahometa.