Prezydent Iranu, Mahmud Ahmadineżad, jeden z największych politycznych wrogów Stanów Zjednoczonych, przyjechał z wizytą do Nowego Jorku. Weźmie udział w zgromadzeniu ogólnym ONZ i wygłosi wykład na amerykańskim uniwersytecie. Wizycie towarzyszą ogromne kontrowersje i liczne protesty.

Kontrowersje budzą przede wszystkim podglądy Ahmadineżada, który Holokaust nazywa mitem i postuluje wymazanie Izraela z mapy świata. Oskarżany jest o wspieranie terrorystów z Al Kaidy i potajemne przygotowywanie broni atomowej.

Za zaproszenie Ahmadineżada na wykład krytykowane są władze Uniwersytetu Columbia. Zdaniem niektórych, miejsce tego człowieka jest w więzieniu, a nie wśród amerykańskich studentów. Szykują się więc protesty. Sam uniwersytet tłumaczy się jak może: Nie szykujemy mu podium, a tylko szkolną klasę – miejsce, gdzie będzie musiał odpowiedzieć na pytania ludziom, którzy kwestionują jego światopogląd, oceniają idee.

Irański przywódca chciał także odwiedzić „strefę zero”, czyli miejsce po wieżach World Trade Center. Na to jednak amerykańskie władze nie pozwoliły. Uznano, że składanie kwiatów przez osobę oskarżaną o wspieranie terroryzmu w miejscu, które jest swoistym grobem ofiar Al Kaidy to już profanacja.