​Kolejna porażka Polski na unijnym forum? Tym razem chodzi o kwestię nowych przepisów w sprawie szybkiego usuwania treści terrorystycznych z internetu. Mimo sprzeciwu Polski i kilku innych krajów ministrowie spraw wewnętrznych UE przyjęli stanowisko, które oznacza, że w ciągu godziny od wydania nakazu przez właściwy organ krajowy będą musiały być usuwane z internetu treści o charakterze terrorystycznym.

Dlaczego Polska była przeciw?

Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zapewniał unijnych ministrów, że rozumie, że treści terrorystyczne inspirują ataki terrorystyczne, jednak przedstawił cały szereg zastrzeżeń, które uniemożliwiły Polsce poparcie propozycji rozporządzenia "w sprawie zapobiegania rozpowszechniania w Internecie treści o charakterze terrorystycznym".

Polska argumentowała, że rozporządzenie to może uderzyć w małe firmy świadczące usługi internetowe. Zastosowanie takiego samego podejścia do globalnych koncernów, jak i małych firm działających lokalnie może odbić się szczególnie szkodliwie na małych przedsiębiorcach oraz obniżyć ich konkurencyjność na rynku - mówił minister Joachim Brudziński. Tłumaczył także, że sama definicja treści terrorystycznych jest zbyt szeroka i nieprecyzyjna.

Polski minister wyraźnie obawiał się, że w związku z obowiązkiem usuwania "treści terrorystycznych" może pojawić się też nakaz usuwania treści... "politycznie nieoprawnych". Nie chciałbym tutaj trywializować i obniżać powagi tej dyskusji, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że za chwilę ktoś może uznać, że propagowane treści w odniesieniu do jakiegoś "ekoterroryzmu" czy - czasami pojawia się takie określenie"terroryzmu politycznej poprawności" - mogą też być tutaj przez niektórych stosowane - powiedział.

Minister apelował, aby nowe mechanizmy nie doprowadziły do "nadmiernego usuwania treści z internetu". Ostateczne stanowisko Unii w tej sprawie zostanie przyjęte w negocjacjach z Parlamentem Europejskim.

Kto był przeciwko?

Przeciwne przyjmowaniu już teraz rozporządzenia były także Czechy, Szwecja, Dania, Finlandia, Holandia i Słowacja. Szwecja i Dania podnosiły przede wszystkim kwestię trudności konstytucyjnych we własnych krajach. Podobnie Czechy argumentowały, że ich parlament nie skończył jeszcze analizy rozporządzenia. Finlandia i Słowacja zwracały przede wszystkim uwagę na problem wolności słowa i możliwości naruszenia podstawowych swobód obywatelskich. Wniosek nie jest dojrzały do przyjęcia - mówił słowacki minister. Krytyczne uwagi zwłaszcza co do praktycznego stosowania przepisów zgłosiła również Holandia. 

Przewodnicząca w UE Austria uznała, że trzeba działać szybko, bo groźba terroryzmu jest nadal ogromna. Stwierdzono więc, że ma wystarczające poparcie i ogłosiła przyjęcie wspólnego stanowiska.

Co przewiduje nowe rozporządzenie?

Wprowadza zasadę jednej godziny: ponieważ treści o charakterze terrorystycznym są najbardziej szkodliwe w pierwszych godzinach po ich pojawieniu się w internecie, dlatego UE proponuje termin jednej godziny od wydania nakazu np. sądowego dla usunięcia treści.

Wprowadza także surowe i odstraszające kary. W przypadku uporczywego nieusuwania treści terrorystycznych dostawca usług może się liczyć z karami pieniężnymi w wysokości do 4 proc. jego całkowitego obrotu.

Opracowanie: