Polska musiała się zgodzić na częściowe złagodzenie zapisów. Jednak - jak donosi korespondentka RMF FM - bezpieczeństwo gazowe Polski zwiększy się w porównaniu z obecną sytuacją.

Komisja Europejska będzie mogła ogłosić stan kryzysowy, jeżeli zakłócone zostaną dostawy gazu do jednego kraju, a będzie musiała, jeżeli ucierpią dostawy dwóch krajów. Ponadto Bruksela będzie mogła zażądać poprawy planów kryzysowych nadesłanych przez państwa członkowskie, jeżeli nie będą one gwarantowały wspólnotowej reakcji na kryzys.

W razie kryzysu gaz będzie mógł płynąc do nas z Niemiec, bo obowiązywać będzie zasada dwukierunkowego przesyłu. Jednak pod naciskiem niektórych państw, głównie Niemiec i Holandii, złagodzono niektóre zapisy z bardzo korzystnego dla nas projektu Parlamentu Europejskiego. To w końcu oznacza, że postulat bezpieczeństwa energetycznego będzie trudniejszy do realizacji - ocenia eurodeputowany Konrad Szymański.

Opóźnione zostały niektóre terminy realizacji inwestycji, a ponadto kraje Unii będą mogły w bardziej dowolny sposób decydować o tym, kto jest odbiorcą wrażliwym. I tak na przykład zamiast przesłać Polsce gaz w razie kryzysu, Niemcy będą mogły w pierwszej kolejności dostarczyć gaz swoim zakładom przemysłowym.