​W nocy z piątku na sobotę ratownicy wydobyli z gruzów luksusowego hotelu w środkowych Włoszech cztery żywe osoby - dwie kobiety i dwóch mężczyzn - podaje Ansa. Tym samym liczba ocalałych wzrosła do 9. Na hotel w Rigopiano w środę zeszła lawina.

W nocy strażacy wydobyli kolejne żywe osoby. Przez wiele godzin odkopywali uwięzionych. Wszyscy czują się dobrze. Tylko jedna osoba musiała przejść operację ramienia. Nie ma jednak żadnych złamań - uspokajał lekarz ze szpitala w Pescarze.

Ratownicy pracują w bardzo trudnych warunkach i zapewniają, że będą szukać dalej - pod gruzami zasypanego śniegiem hotelu wciąż znajduje się około 20 osób.

Służby dotarły w nocy także do zwłok kobiety. W wyniku katastrofy zginęło łącznie co najmniej 5 osób.

W piątek uratowano kobietę i czworo dzieci. Pod śniegiem spędzili ponad 40 godzin. Jak podają służby, ich stan jest dobry, wszyscy zostali przetransportowani do szpitala.

Już nie wierzyliśmy, nie mieliśmy już więcej nadziei - mówiła Adriana Parete tuż po tym, gdy ratownicy wyciągnęli ją z rumowiska.

W chwili zejścia lawiny w hotelu znajdowało się około 30 osób.

Lawina runęła w środę po serii silnych wstrząsów sejsmicznych w środkowych Włoszech. W rejonie poszukiwań utrzymuje się zagrożenie lawinowe. 

Prokuratura w mieście Pescara prowadzi postępowanie w sprawie spóźnionego przyjścia na ratunek uwięzionym ludziom po zejściu lawiny. Ustalono, że po pierwszym alarmie w środę po południu służby nie ruszyły od razu na pomoc w stronę odciętego od świata hotelu. 

W piątek na wniosek prokuratury karabinierzy przejęli na potrzeby śledztwa dokumentację dotyczącą planów akcji ratunkowej w prowincji Pescara w sytuacjach kryzysowych.

(łł)