Nadzieja na odnalezienie żywych w 24 godziny po zejściu lawiny na górski hotel w środkowych Włoszech jest coraz mniejsza. Mimo że ratownicy pracowali przez całą noc, do tej pory odkopali zaledwie 4 ciała z blisko 30 zaginionych osób. Tony śniegu spadły na luksusowy, czterokondygnacyjny budynek w środę wieczorem po serii trzęsień ziemi, jakie nawiedziły Półwysep Apeniński.

Zawsze jest nadzieja, gdyby jej nie było, ratownicy by się już poddali - mówił szef ekipy ratowników Fabrizio Curcio w czwartek wieczorem. Jednak mimo że ratownicy pracowali przez całą noc, nie natrafili na nikogo, kto by przeżył katastrofę.

Służby obawiają się zejścia kolejnych zwałów śniegu z gór, ponieważ temperatura wzrasta, a w regionie wciąż odczuwalne są wstrząsy wtórne.

Tony śniegu, ciągnąc za sobą drzewa i rozbite okna oraz drzwi wdarły się do wnętrza budynku i tylko niektóre jego części są dostępne.

To tragedia niewyobrażalnych rozmiarów - oświadczyła minister zdrowia Włoch Beatrice Lorenzin.

W czasie zejścia lawiny w hotelu było blisko 30 osób: turyści oraz obsługa. Uratowały się dwie osoby, które w były na zewnątrz budynku i schroniły się w samochodzie.

Hotel jest całkowicie zniszczony. Wołamy, ale słychać odpowiedzi - mówił Antonio Crocetta, członek ekipy ratownictwa górskiego - Kopiemy, szukając ludzi.

Włoska prasa: Sprawa budowy hotelu w Abruzji trafiła do sądu

Dziennik "Corriere della Sera" pisze, że w sprawie budowy hotelu toczył się proces karny. Gazeta zastanawia się, czy ten hotel powinien tam być.

Według jej informacji, po trzęsieniu ziemi wszyscy goście chcieli szybko opuścić położony na zupełnym odludziu hotel Rigopiano. Czekali na przyjazd pługu śnieżnego, aby odblokował zaśnieżoną drogę. Wtedy zeszła tam potężna lawina.

"Gdyby prośba o odśnieżenie drogi, skierowana w środę przez hotel została wysłuchana, nie opłakiwalibyśmy teraz zmarłych w Rigopiano" - podkreśla dziennik.

"Ale być może wcale tego hotelu nie powinno tam być" - dodaje.

Przypomina, że w miejscu tym, przeznaczonym na pastwisko, stała wcześniej tylko zwykła górska chata. Następnie po nielegalnym zajęciu także części publicznego obszaru tej ziemi zbudowano tam elegancki hotel. Sprawa jego budowy - pisze "Corriere della Sera" - trafiła do sądu.

Kilka lat temu zostali przed nim postawieni dwa byli burmistrzowie okolicznej miejscowości Farindola, dwaj przedstawiciele zarządu gminy i jej radny oraz kilku przedsiębiorców. Postawiono im zarzuty korupcyjne po tym, gdy w 2008 roku miejscowe władze zatwierdziły inwestycję, mimo że została częściowo wzniesiona na nielegalnie zajmowanym obszarze. Proces w tej sprawie trwał trzy lata. W listopadzie 2016 roku, a więc na dwa miesiące przed katastrofą, wszyscy zostali uniewinnieni, gdyż sąd uznał, że nie doszło do żadnego przestępstwa. Już wcześniej, bo w kwietniu, sprawę uznano za przedawnioną.

Publicysta mediolańskiego dziennika w komentarzu "Łańcuch błędów" przypomina słowa wypowiedziane we wrześniu zeszłego roku przez biskupa miasta Rieti, Domenico Pompili w czasie pogrzebu ofiar wstrząsu sejsmicznego w Amatrice: To nie trzęsienia zabijają. Zabijają dzieła ludzi.

(j.)