Ehud Olmert ocalił fotel premiera. Izraelski parlament odrzucił wniosek o wotum nieufności wobec szefa rządu, na którym ciążą zarzuty korupcyjne. Prokuratura zarzuca mu, że brał łapówki – Olmert odpowiada, że pieniądze wziął, ale nie były to łapówki.

Izraelska prokuratura zarzuca Olmertowi, że począwszy od wczesnych lat 90. do chwili, gdy został premierem w 2006 r., przyjął od amerykańskiego biznesmena Morrisa Talansky'ego setki tysięcy dolarów łapówek. W tym czasie Olmert przez dwie kadencje był burmistrzem Jerozolimy, a potem ministrem przemysłu, handlu i pracy, oraz ministrem finansów.

Szef rządu przyznał się do przyjmowania pieniędzy od Amerykanina, lecz zaprzeczył, jakoby były to łapówki. Zapewnił jednak, że poda się do dymisji, jeśli stawiane mu zarzuty zostaną udowodnione.

To już piąte dochodzenie izraelskiej prokuratury przeciwko Olmertowi. Wcześniej zarzucano mu nepotyzm przy obsadzaniu wysokich urzędów, faworyzowanie spółki swojego przyjaciela przy podziale rządowych subwencji, a także nadużycie urzędowych wpływów przy zakupie prywatnego domu w Jerozolimie. Pod koniec ubiegłego roku wobec braku dowodów umorzono śledztwo w związku z podejrzeniami o kierowanie się przez Olmerta interesami bliskich przyjaciół przy prywatyzacji państwowego banku.