Premier Izraela Benjamin Netanjahu nakazał swoim ministrom przyspieszenie deportacji imigrantów z Afryki i rozbudowę obozu na pustyni, który ma pomieścić tysiące uchodźców - podał dziennik "Haarec". W ostatnich tygodniach w Izraelu nasiliły się akty rasizmu wobec afrykańskich imigrantów.

Według danych rządowych w Izraelu przebywa około 60 tysięcy Afrykańczyków, którzy nielegalnie przekroczyli granicę. Premier Netanjahu chce deportować 25 tysięcy imigrantów z Sudanu Południowego, Wybrzeża Kości Słoniowej, Ghany i Etiopii. Natomiast tysiące spośród 35 tys. przybyszów z Erytrei i Sudanu mają trafić do obozu Saharonim, którego rozbudowę Netanjahu nakazał przyśpieszyć. Erytrejczycy i Sudańczycy nie mogą być deportowani, bo ich życiu we własnych krajach groziłoby niebezpieczeństwo.

Gdy w izraelskich mediach pojawiły się doniesienia o przestępstwach popełnianych przez Afrykańczyków, izraelski minister spraw wewnętrznych Eli Iszai w połowie maja powiedział, że "wszystkich bez wyjątku imigrantów z Afryki należałoby uwięzić". ACRI, izraelska organizacja broniąca praw człowieka, napisała w oświadczeniu, że problemy przestępczości wśród imigrantów i ich koncentracji w biednych dzielnicach Tel Awiwu mogą być rozwiązane przez przyznanie im prawa do pracy i dostępu do opieki zdrowotnej.

W niedzielę weszła w życie kontrowersyjna ustawa, pozwalająca bez sądu więzić przez trzy lata imigrantów, w tym osoby starające się o status uchodźców, którzy przebywają w Izraelu bez odpowiednich dokumentów. Do końca 2012 roku władze Izraela chcą zakończyć budowę na granicy z Egiptem 240-kilometrowego muru, który ma zapobiec napływowi imigrantów z Afryki.

Niechęć do imigrantów z Afryki narasta

W nocy z niedzieli na poniedziałek wandale podpalili w Jerozolimie dom zamieszkiwany przez 10 Erytrejczyków. Na ścianie budynku napisali "opuśćcie tę dzielnicę". Cztery osoby zostały ranne. Przez Tel Awiw w maju przetoczyła się fala antyimigranckich protestów, kilku Afrykańczyków zostało pobitych, a sklepy prowadzone przez czarnoskórych imigrantów zdemolowane. Część prasy i polityków wszystkich przybyszów z Afryki nazywa "infiltratorami".

Członek Knesetu z prawicowej partii Narodowa Unia Arieh Eldad powiedział w niedzielę, że "ktokolwiek infiltruje granicę Izraela, czy to szwedzki turysta, czy Sudańczyk z Erytrei, czy Erytrejczyk z Sudanu, czy mieszkaniec Gazy z Synaju, powinien być zastrzelony".