Szef komisji nadzoru Izby Reprezentantów Elijah Cummings poinformował, że w porozumieniu z innymi komisjami prowadzącymi dochodzenie wystosuje do Białego Domu wezwanie do złożenia dokumentów w sprawie afery ukraińskiej pod rygorem odpowiedzialności karnej.

Wezwanie zostanie wysłane na ręce pełniącego obowiązki szefa kancelarii prezydenta USA Micka Mulvaneya i dotyczy 13 kompletów dokumentów w sprawie rozmowy prezydenta Donalda Trumpa z ukraińskim przywódcą Wołodymyrem Zełenskim oraz kwestii z nią powiązanych.

Cummings podkreślił, że zmuszony jest wysłać wezwanie pod rygorem odpowiedzialności, ponieważ administracja Trumpa zignorowała wcześniejsze wnioski o przekazanie dokumentów.

Natomiast szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów USA Adam Schiff ostrzegł sekretarza stanu Mike'a Pompeo, by nie manipulował świadkami w aferze ukraińskiej i nie utrudniał im stawienia się w Kongresie.

Chcemy, aby było to w pełni jasne, że wszelkie wysiłki sekretarza, prezydenta, czy kogokolwiek innego, mające na celu ingerowanie w możliwość pozywania przez Kongres istotnych świadków, będą uznane za utrudnianie Kongresowi pełnienia jego wynikających z prawa funkcji - powiedział Schiff.

Podkreślił też, że tweety Trumpa dotyczące sygnalisty, który poinformował o próbach wywierania przez prezydenta nacisku na władze Ukrainy są "jaskrawą próbą zastraszenia świadków" i "nawoływaniem do przemocy".

Trump oskarżył samego Schiffa o zdradę pisząc, że powinien on zrezygnować z funkcji, ponieważ fałszywie przedstawił Kongresowi zapis jego "doskonałej rozmowy" z Zełenskim. Prezydent domagał się też ujawnienia tożsamości sygnalisty i oskarżył osoby, które dostarczyły mu informacji o zdradę oraz nazwał je "prawie szpiegami". We wcześniejszych tweetach ostrzegał, że postępowaniem przeciw niemu wywoła wojnę domową, a samą procedurę nazwał "zamachem stanu".

Sekretarz stanu Pompeo napisał w liście do komisji Izby Reprezentantów USA, że nie zgadza się na terminy przesłuchań świadków w tzw. aferze ukraińskiej, a wymagania komisji dotyczące tych terminów są "próbą zastraszenia" dyplomatów amerykańskich.

Inspektor generalny Departamentu Stanu Steve Linick w trybie pilnym zwołał spotkanie z komisjami Izby Reprezentantów i Senatu. Ogłosił, że ma zamiar przekazać dokumenty dotyczące jego resortu i afery ukraińskiej.

Postępowanie komisji Izby Reprezentantów stanowi część śledztw w sprawie ewentualnego odsunięcia prezydenta od władzy w związku z jego próbami wymuszenia na władzach Ukrainy wszczęcia śledztwa w sprawie syna byłego wiceprezydenta Joe Bidena. Biden senior może być rywalem Trumpa w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Postępowanie dotyczące impeachmentu wszczęto, gdy wypłynęły szczegóły rozmowy Trumpa z Zełenskim.

Tymczasem szefowie komisji odpowiedzieli, że to Pompeo zastrasza świadków, uznali też, że skoro sekretarz stanu był obecny przy kontrowersyjnej rozmowie Trumpa, to sam staje się świadkiem w aferze ukraińskiej.

Kongresmeni wezwali do złożenia dobrowolnych zeznań między innymi byłą ambasador USA na Ukrainie Marie Yovanovitch i byłego specjalnego wysłannika Stanów Zjednoczonych ds. Ukrainy Kurta Volkera. Świadkowie mają się stawić w Kongresie w tym i w przyszłym tygodniu.

W zeszłym tygodniu w Waszyngtonie udostępniono raport sygnalisty, prawdopodobnie pracownika CIA, który napisał, że Trump, rozmawiając z Zełenskim, zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, a Biały Dom starał się ukryć zapis tej rozmowy. Rozmowa między Trumpem i Zełenskim odbyła się po zamrożeniu amerykańskiej pomocy finansowej dla Ukrainy wartej 400 mln dolarów. Treść rozmowy Biały Dom opublikował 25 września.

Izba Reprezentantów wszczęła 24 września dochodzenie w sprawie nacisków, jakie Trump miał wywierać na Zełenskiego w rozmowie z 25 lipca, domagając się, by władze Ukrainy wznowiły śledztwo w sprawie syna Bidena, który był zatrudniony w ukraińskiej firmie gazowej Burisma Holdings.