Najpierw wyłudził 100 tys. euro od francuskiego państwa, później dokonał zamachu. Tak można streścić komentarze części francuskiej prasy po ogłoszeniu wstępnych rezultatów śledztwa w sprawie sprawcy ataku terrorystycznego przed byłą siedzibą "Charlie Hebdo". Doszło do niego pięć dni temu. Ciężko rannych zostało wtedy dwoje dziennikarzy.

Policja odkryła w smartfonie sprawcy ataku - Pakistańczyka Hassana Mehmooda - zdjęcie jego paszportu, z którego wynika, że ma on 25 lat. Oznacza to, że sprawca piątkowego ataku kłamał od momentu przybycia do Francji dwa lata temu. Twierdził, że jest osobą niepełnoletnią bez paszportu.

Jak przypuszcza prasa, wiedział, że dzięki temu nie zostanie odesłany do ojczyzny i będzie miał od razu prawo do dachu nad głową, wyżywienia i zasiłków. Na to wszystko francuskie państwo wydało w ciągu dwóch lat ponad 100 tysięcy euro.

Pakistańczyk miał w tym miesiącu zacząć pracować jako robotnik. Twierdził bowiem, że właśnie ukończył 18 lat. Oznaczało to utratę części zasiłków. Zamiast podjąć pracę, dokonał - jak podkreśla francuska prasa - ataku terrorystycznego, ciężko raniąc tasakiem w głowę dwoje dziennikarzy.

Sprawca wyjaśnił, że był oburzony faktem, iż tygodnik "Charlie Hebdo" ponownie opublikował karykatury Mahometa - pięć lat po krwawym ataku islamskich terrorystów na jego redakcję, w którym zginęło 12 osób. Pięć dni temu Hassan Mahmood udał się tam, gdzie wcześniej znajdowała się siedziba tego pisma.

Nie wiedział, że tygodnik ma teraz nową siedzibę, której adres utrzymywany jest - z powodów bezpieczeństwa - w tajemnicy. Terrorysta chciał najpierw podpalić budynek. W końcu zaatakował tasakiem dwoje dziennikarzy pracujących w wytwórni filmów dokumentalnych. Znajduje się ona w tym samym budynku, gdzie wcześniej miała siedzibę również redakcja "Charlie Hebdo".


Opracowanie: