W proteście przeciw działaniom wojennym armii izraelskiej na terenach Autonomii Palestyńskiej - Irak sięgnął po broń naftową. Bagdad wstrzymał sprzedaż ropy do czasu całkowitego wycofania się Izraela z terenów palestyńskich. Tymczasem izraelska armia zaatakowała palestyńską miejscowości Dora, na południu Zachodniego Brzegu Jordanu. Wcześniej zaczęto wycofywanie wojsk Kalkilii i Tulkarem.

Deklaracja Iraku o wstrzymaniu dostaw ropy to tylko jeden z czynników, który przyczynił się do wczorajszego raptownego wzrostu cen ropy i jak się komentuje w USA nie najważniejszy. Drugi to zapowiedź strajku pracowników największej rządowej kampanii naftowej Wenezueli. Do Stanów Zjednoczonych trafia dziennie dwie trzecie z 1,7 mln baryłek ropy wydobywanej w Iraku. Wenezuelski producent dostarcza na rynek 2,5 miliona baryłek. Ceny baryłki ropy w Nowym Jorku wzrosły wczoraj o dolara, by potem nieco spaść po zapowiedzi, że Izrael rozpocznie proces wycofywania wojsk z Zachodniego Brzegu Jordanu.

Ceny benzyny na rynku amerykańskim zdążyły już znacznie wzrosnąć w związku z ponownym rozpędzaniem się gospodarki. Dalszy wzrost może dać powody do niepokoju o możliwość spowolnienia tego wzrostu. Jak się jednak komentuje, decyzja Husejna jest posunięciem wyjątkowo sprytnym, nawet nie tyle ze względów ekonomicznych, ile politycznych. Jego popularność w krajach arabskich może wzrosnąć i amerykańska misja pozbawienia go władzy staje się jeszcze trudniejsza. Oficjalnie Biały Dom znaczenie decyzji Husejna bagatelizuje, twierdząc, że Irakowi pieniądze za ropę są znacznie bardziej potrzebne niż światu iracka ropa.

foto Jan Mikruta RMF Autonomia Palestyńska

07:15