Irak potrzebuje zagranicznych wojsk jeszcze przez 10 lat, lecz nie zgodzi się, aby amerykańskie bazy pozostały w kraju na czas nieokreślony - oświadczył rzecznik irackiego rządu Ali al-Dabbagh.

Potrzebujemy międzynarodowego wsparcia. Mamy problemy z bezpieczeństwem. Przez najbliższe 10 lat nasza armia nie będzie w stanie obronić Iraku - powiedział Dabbagh w wystąpieniu w państwowej telewizji Al-Irakija.

Nie sądzę, aby istniało zagrożenie inwazją na Irak lub wdanie się w wojnę. Lecz dla ochrony suwerenności Iraku potrzebne są siły, zdolne go bronić przez następne 10 lat. Z drugiej zaś strony, czy Irak zaakceptuje na przykład stałe istnienie amerykańskich baz? Absolutnie nie. Nie ma Irakijczyka, który zaakceptowałby obcą armię na swojej ziemi. Ameryka to Ameryka, a Irak to Irak - podkreślił rzecznik irackiego rządu.

W Iraku przebywa 155 tys. żołnierzy amerykańskich, formalnie działających na podstawie mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Irak poprosił Radę Bezpieczeństwa, aby przedłużyła misję do końca 2008 roku. Warunki, na których oddziały USA pozostaną w Iraku po wygaśnięciu tego terminu, mają być negocjowane w najbliższych miesiącach.