Władze Indii poinformowały o zamknięciu domu prowadzonego przez Zgromadzenie Matki Teresy z Kalkuty i postawieniu zarzutu handlu dziećmi jednej z sióstr. Schronienie znajdowały tam niezamężne kobiety w ciąży. Narodzone dzieci miały być sprzedawane bezdzietnym parom. Rzecznik policji przyznał, że wiadomo o co najmniej pięciu takich przypadkach.

Władze Indii poinformowały o zamknięciu domu prowadzonego przez Zgromadzenie Matki Teresy z Kalkuty i postawieniu zarzutu handlu dziećmi jednej z sióstr. Schronienie znajdowały tam niezamężne kobiety w ciąży. Narodzone dzieci miały być sprzedawane bezdzietnym parom. Rzecznik policji przyznał, że wiadomo o co najmniej pięciu takich przypadkach.
Zdjęcie ilustracyjne /Piotr Bułakowski /RMF FM

Dom na wschodzie indyjskiego stanu Jharkhand prowadzą Misjonarki Miłości, czyli zgromadzenie zakonne założone przez świętą Matkę Teresę z Kalkuty.

Co najmniej pięcioro-sześcioro dzieci zostało sprzedanych parom bezdzietnym - powiedział rzecznik policji Aman Kumar.

Jak podaje agencja Reutera, funkcjonariusze sprawdzają, w jaki sposób odbywał się ten proceder i czy jego ofiarami w ostatnich latach padło więcej noworodków.

Zarzut handlu dziećmi usłyszała już jedna z sióstr oraz inna osoba zamieszana w sprawę. Działające w Indiach Misjonarki Miłości nie udzieliły agencji Reutera komentarza w tej sprawie.

600 dolarów za dziecko

Szef państwowej organizacji zajmującej się ochroną dzieci (State Child Protection Society) Arti Kujur poinformował, że dom prowadzony przez siostry za jedno dziecko otrzymywał od 40 do 100 tysięcy indyjskich rupii, czyli co najmniej 600 dolarów amerykańskich.

Otrzymaliśmy wiele skarg dotyczących funkcjonowania tego domu. Bacznie obserwowaliśmy to miejsce przez prawie sześć miesięcy - powiedział Arti Kujur.

Misjonarki Miłości w 2015 roku zaprzestały w Indiach organizowania adopcji dla swoich podopiecznych twierdząc, że nie zgadzają się z obowiązującymi w kraju przepisami w tym zakresie. Zakładają one, że dziecko mogą adoptować m.in. osoby samotne czy rozwiedzione.

Organizacja zajmująca się ochroną dzieci podkreśla, że otrzymuje także zgłoszenia o podobnych przypadkach w innych domach prowadzonych np. przez organizacje charytatywne. Zdecydowanie należy położyć temu kres - stwierdził Kujur.

(ł)