Australijska policja wyjaśnia incydent, do którego doszło w domu spokojnej starości w miejscowości Cooma 100 km od stolicy kraju Canberry. Policjant raził tam paralizatorem 95-letnią pensjonariuszkę. Funkcjonariuszy wezwali pracownicy. Kobieta miała bowiem przy sobie nóż i nie chciała go oddać. Teraz staruszka przebywa w szpitalu w krytycznym stanie.

95-letnia Clare Nowland od pięciu lat przebywa w domu spokojnej starości. Kobieta od kilku lat cierpi na demencję. Wcześniej prowadziła bardzo aktywny tryb życia - swoje 85. urodziny uczciła skokiem ze spadochronem. Czasami ma gorsze, a czasami lepsze dni, jak zawsze w takich przypadkach - mówi przedstawiciel lokalnej społeczności. Nie była w stanie poruszać się bez balkonika. To nie jest silna osoba - ma 158 cm wzrostu, waży 48 kg - dodaje. To, co się stało, jest oburzające - podkreśla.

W środę policja została wezwana do placówki. Kobieta wzięła bowiem ze stołówki nóż do steków i nie chciała go oddać. W momencie, gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, 95-latka była sama w swoim pokoju. Jak opisuje policja, stała opierając się o balkonik. W jednej ręce miała nóż.

Policjanci i pracownicy pogotowia próbowali przekonać kobietę, by oddała nóż. Ona jednak nie reagowała na prośby i szła w ich kierunku. W pewnym momencie jeden z funkcjonariuszy raził ją paralizatorem. Staruszka upadając uderzyła się w głowę. Straciła przytomność. Zabrano ją do szpitala. Lekarze mówią, że jej stan jest krytyczny.

Kobieta zbliżała się do policji. Trzeba podkreślić, że robiła to powoli. Poruszała się o balkoniku, ale miała nóż. Nie jestem w stanie stwierdzić, co działo się w umyśle funkcjonariusza, który użył paralizatora - relacjonował na konferencji prasowej Peter Cotter z policji.

Całe zdarzenie zarejestrowały kamery umieszczone na mundurach policjantów. Nagranie nie zostanie jednak opublikowane.

Wiadomo, że policjant, który użył paralizatora, pracuje jako mundurowy od 12 lat. Teraz został zawieszony.