Dwa i pół miliona pracowników sektora publicznego w Hiszpanii rozpoczęło 24-godzinny strajk. Protestują przeciwko oszczędnościowej polityce rządu i cięciom płac. Do pracy nie przyszły m.in osoby zatrudnione w firmach oczyszczających miasta.

W ramach cięć, rząd chce obniżyć pensje pracowników państwowych średnio o 5 proc. od początku czerwca. Politycy chcą też w przyszłym roku zamrozić wypłaty, co ma pozwolić na zaoszczędzenie 4 mld euro.

Na dziś w Hiszpanii zaplanowano ponad 60 manifestacji. W Madrycie przed południem odbędzie się demonstracja przed ministerstwem gospodarki. Związki zawodowe zagroziły strajkiem generalnym, jeżeli rząd zatwierdzi "niekorzystną dla pracowników" reformę rynku pracy. Premier Hiszpanii Jose Luis Rodriguez Zapatero ogłosił "poważne cięcia" budżetowe i reformę rynku zatrudnienia. "Problemy gospodarki hiszpańskiej to ponad 11-procentowy deficyt finansów publicznych i 20-procentowe bezrobocie" - przypomniał szef rządu.

Cięcia mają pozwolić zaoszczędzić 15 mld euro do 2011 roku oraz zmniejszyć w tym czasie deficyt do 6 proc. W ramach programu oszczędnościowego wydatki na inwestycje publiczne zmniejszą się o 6 mld euro, a rządowa pomoc rozwojowa o 600 mln euro. W roku 2011 ma zostać zawieszona rewaloryzacja emerytur poza tymi najniższymi, zniesione ma też zostać tak zwane becikowe.