Zawsze dobrze się tu czuję, a jazda sprawia mi wielką frajdę, chociaż praktycznie nie istnieje tu margines błędu - wyznał Robert Kubica przed Grand Prix Monako. I trudno wyobrazić sobie sezon Formuły 1 bez "królewskiego" wyścigu na ulicach Monte Carlo. W niedzielę najszybsi kierowcy świata ścigać się będą tam po raz 56.

Wszystko wskazuje na to, że mimo ogólnoświatowego kryzysu i tym razem w kameralnym Monako nie obędzie się bez blichtru i powiewu luksusu, a w zatoce, przy której wytyczona jest część trasy nie zabraknie luksusowych jachtów i milionerów, chcących się pokazać w elitarnym gronie towarzyskim. Również dla kierowców i teamów występujących w Formule 1 jest to szczególny wyścig w kalendarzu, a zwycięzców imprezy nazywa się "najlepszymi z najlepszych". Choć z drugiej strony Brytyjczyk Nigel Mansel nazwał kiedyś GP Monako "ślimaczą rywalizacją w ciasnej puszce sardynek".

Trudno się dziwić takiej opinii, bo i tak wąskie jezdnie są ograniczone specjalnym murem, co sprawia, że każda kraksa wymusza na organizatorach wprowadzenie samochodu bezpieczeństwa, bowiem usunięcie uszkodzonego bolidu poza barierę ochronną zajmuje tu dłuższą chwilę. To sprawia, że na ulicach Monte Carlo bardziej liczą się umiejętności kierowcy, a nie parametry silnika. To sprawia, że mimo zerowego dorobku punktowego i niezbyt dobrych osiągów bolidów BMW-Sauber rosną szanse Roberta Kubicy na przyzwoity wynik, przynajmniej lepszy od pięciu dotychczasowych startów w sezonie.

Wszyscy wiedzą, że jestem fanem ulicznych torów i nie przeszkadzają mi te wszystkie ogrodzenia i mury. Zawsze dobrze się tu czuję, a jazda sprawia mi wielką frajdę, chociaż praktycznie nie istnieje tu margines błędu. Dzięki temu GP Monako zawsze jest bardzo interesujące - powiedział Kubica. Grand Prix Monaco odbędzie się po raz 56. Zadebiutowało w kalendarzu 1950 roku, a po czteroletniej przerwie, od 1955 r. jest rozgrywane co roku. W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 260,520 km, czyli 78 okrążeń po 3340 m.