Po upadku tyranów w wyniku arabskich rewolucji - od Ben Alego po Kaddafiego - przyszedł czas na rosyjskiego autokratę, premiera Władimira Putina. Tak twierdzi na łamach "Le Monde" znany francuski intelektualista Andre Glucksmann.

Filozof i obrońca praw człowieka komentuje w artykule pt. "Po Kaddafim Putin?" ostatnie masowe protesty uliczne rosyjskiej opozycji po wyborach parlamentarnych w tym kraju. Obserwatorzy międzynarodowi twierdzą, że głosowanie zostało sfałszowane na rzecz zwycięskiej rządzącej partii Jedna Rosja.

Zdaniem Glucksmanna, po tych manifestacjach - "największych w Rosji od 1991 roku, a może od lutego 1917 roku" - narzuca się wniosek, że władza Putina chwieje się w posadach. Podkreśla, że poprzednio było tak w przypadku autokratów w krajach arabskich: Tunezji, Egipcie, Libii i Syrii.

A przecież - zaznacza francuski filozof - nic nie zapowiadało ostatnio kłopotów Putina. Jego gwiazda błyszczała jak najjaśniej (...). Suto opłacani gwiazdorzy hollywoodzkiego i francuskiego kina śpieszyli na jego urodziny, a bogacze i możni tego świata uśmiechali się do "petrocara" - ironizuje Glucksmann.

To już jednak przeszłość. Według filozofa, tłumy protestujących na ulicach przeciw duetowi Putin-Miedwiediew są "początkiem zmierzchu demokracji pozorów" w Rosji.

Rosja jak Somalia lub Zimbabwe

Glucksmann podkreśla, że "wszechobecna" w Rosji korupcja "spycha to wielkie państwo do rangi Somalii, nawet za Zimbabwe". Dodaje, że bogactwa naturalne - "manna gazowo-naftowa" - rozkradane przez oligarchów, nie przyczyniły się do ponownej industrializacji Rosji. W jego opinii, większość oligarchów lokuje swoje majątki za granicą, a "50 proc. Rosjan" skazanych jest na wielką biedę, pijaństwo, prostytucję i choroby.

Autor nazywa Putina "największym globalnym protektorem - wraz z Chińczykami - wszystkich despotów, od Iranu po Koreę Północną", a także "sprawcą mordów na Kaukazie".

Czy Rosja Puszkina zmiecie Rosję Putina?

Pytanie XX wieku brzmiało: totalitaryzm czy demokracja? Pytanie dnia to: demokracja czy korupcja? Rosjanie zaczynają je stawiać. My powinniśmy je usłyszeć - pisze Glucksmann. Wspomina też romantycznego poetę Aleksandra Puszkina jako piewcę wolności. Rosja Puszkina nie zginęła. Czy zmiecie teraz Rosję Putina? - kończy swój tekst filozof.

Glucksmann, jeden z najbardziej znanych francuskich filozofów i publicystów, przyjaciel rosyjskich dysydentów, w czasach komunizmu wspierał polską Solidarność i czeską opozycję, a w ostatnich latach zaangażował się w obronę prawa Czeczenów do niezależności.