"Nie pozwólcie się ograbić z nadziei. Walczmy razem z bożkiem-pieniądzem” – mówił dziś na Sardynii papież Franciszek. Następca Benedykta XVI wygłosił płomienne, improwizowane przemówienie po wysłuchaniu słów bezrobotnego.

Papież spotkał się z ludźmi świata pracy na placu w Cagliari. Na początku wysłuchał ich przedstawicieli, którzy mówili o bezrobociu i kryzysie. Gdy miał przemówić, odłożył przygotowane wcześniej przemówienie i skupił się na tym, jak pieniądz stawiany jest w centrum świata. Bóg chciał, by w centrum świata nie był bożek, lecz mężczyzna i kobieta - stwierdził. Dodał, że ofiarami dyktatu pieniądza są głównie ludzie starsi, w wypadku których można wręcz mówić o ukrytej eutanazji.

Franciszek podkreślił, że przybył na wyspę nie jako "funkcjonariusz Kościoła", lecz jako syn imigrantów. Mój ojciec w młodości pojechał do Argentyny pełen złudzeń, przekonany, że znajdzie tam prawdziwą Amerykę, a przeżył cierpienia kryzysu lat 30 - wspominał. Stracili wszystko, nie było pracy, a ja w dzieciństwie słyszałem, gdy mówiono o tym w domu - dodał.