Dobę po tym, jak w norweskiej gminie Gjerdrum osunęła się ziemia, wciąż poszukiwanych jest 10 osób: wśród nich jest kobieta w ciąży oraz 2-letnie dziecko. Akcja prowadzona była przez całą noc z pomocą policyjnych śmigłowców wyposażonych w lampy oraz dronów z kamerami termowizyjnymi. Norweskie media przekazują dramatyczne relacje świadków. "Mama przybiegła i krzyczała: uciekaj, uciekaj" - przytaczają wypowiedź Siri, jednej z ponad 1000 ewakuowanych osób.

Mimo że o godzinie 4:00 nad ranem minęła doba od tragicznego w skutkach osunięcia się ziemi w Ask pod Oslo, nadzieja na odnalezienie żywych nie maleje. Akcja poszukiwawcza trwała przez całą noc. Wciąż 10 osób jest zaginionych. Wśród nich jest kobieta w ciąży, 2-letnie dziecko oraz mężczyzna - jak podaje telewizja TV2 są rodziną.

Rano z pokładu jednego ze śmigłowców spuszczono na osuwisko psa ratowniczego, szkolonego do poszukiwania ludzi - podała gazeta "VG". Osuwisko jest zbyt niebezpieczne, by na tę chwilę mogli operować w nim ludzie. Specjaliści przeczesują teren z pokładów śmigłowców oraz za pomocą dronów z kamerami termowizyjnymi.

"Nie tracimy nadziei na znalezienie żywych ludzi" - powiedział telewizji NRK dowodzący akcją Dag André Sylju.

Osuwisko ma długość 700 metrów i spowodowało poważne zniszczenia co najmniej 14 budynków mieszkalnych, jedno- lub wielorodzinnych.

Ponad 1000 mieszkańców zostało ewakuowanych. Kolejnych 1,5 tys. osób może zostać zmuszonych do opuszczenia swych domów, ponieważ zagrożenie kolejnych osunięć nie minęło.

"Moja mama przybiegła i krzyczała: uciekaj, uciekaj. Takie sceny do tej pory widziałam tylko w filmach" - powiedziała Siri Kjærstad, jedna z ponad 1000 ewakuowanych osób.

Zdjęcia pokazywane przez norweską telewizję NRK z miejsca katastrofy rzeczywiście wyglądają dramatycznie. Część miasteczka zapadła się pod ziemię, a niektóre domy dosłownie zawisły na krawędzi.

Auto na krawędzi osuwiska

Norweskie media publikują zdjęcie samochodu osobowego, stojącego kilka metrów od skraju osuwiska. Pojazd cały czas ma włączone światła.

Autem tym w środę nad ranem wracało do domu czterech 19-letnich mężczyzn. Ponieważ padał śnieg i była zła widoczność, jechali ostrożnie. Zdążyli się zatrzymać, gdy przed nim zaczęła osuwać się ziemia.

"Zaczęliśmy ostro hamować, a potem tylko wyskoczyliśmy z samochodu. Droga przed nami zniknęła. Na początku nie wiedzieliśmy, co się dzieje. Potem zobaczyliśmy dziurę w ziemi" - relacjonował jeden z nich norweskiej gazecie "Dagbladet".

To oni byli jednymi z pierwszych, którzy zaalarmowali służby o dramatycznym wydarzeniu w miejscowości Ask, leżącej 40 km na północ od Oslo.

Widok, jaki opisywali, był przerażający. Domy dosłownie wiszące na skraju urwiska, niektóre bez ścian oraz przerażeni i niekompletnie ubrani ludzie, nagle wybudzeni ze snu, którzy próbowali się z nich wydostać.

"Prawie bez ubrań, w histerii próbowali się opuścić budynki. Próbowaliśmy im pomóc, oddaliśmy swoje kurtki" - powiedział jeden z młodych mężczyzn.

Na razie nie wiadomo, co spowodowało osunięcie się ziemi. 

"To jedno z największych tego typu osuwisk, jakie miało miejsce w naszym kraju, jeśli nie największe" - powiedziała premier Norwegii Erna Solberg.