Na stadionie Ernsta Happela w Wiedniu Polska zremisowała z Austrią 1:1. Nasi kibice przeżyli istną huśtawkę nastrojów. Mimo fatalnej postawy w pierwszej połowie, Polacy schodzili do szatni prowadząc 1:0. W drugich 45 minutach podopieczni Leo Beenhakkera zaprezentowali się dużo lepiej. Niestety, już w doliczonym czasie gry, Austriacy wyrównali po bardzo problematycznym rzucie karnym.

Kiedy Polacy wychodzili z tunelu łączącego szatnie z murawą wiedeńskiego stadionu, na ich twarzach malowało się skupienie i pewność siebie. Jednak pierwsze minuty to koncert w wykonaniu Austriaków i wprost katastrofalna gra „biało-czerwonych”. Polacy poruszali się jakby byli sparaliżowani presją meczu „o wszystko”. Natomiast współgospodarze turnieju rozkręcali się z minuty na minutę. Już w 3. minucie z 17 metrów groźnie uderzał Ivanschitz.

A w 10. minucie zaczęło się na dobre. Po katastrofalnym błędzie polskiej defensywy sam na sam z Borucem był Harnik, lecz na nasze szczęście górą był bramkarz Celticu Glasgow. Podopieczni Leo Beenhakkera nie potrafili wyprowadzić piłki poza 30 metr swojej połowy, a napór gospodarzy trwał. 13. minuta meczu i kolejna szybka akcja Austriaków. Korkmaz pognał lewą stroną, zgrał piłkę na piąty metr, a tam prosto w Boruca strzelił Harnik. Tylko minutę później idealną okazję miał Ivanschitz, jednak znów górą był rozgrywający jeden z najlepszych meczów w karierze Artur Boruc.

To jednak nie zniechęciło chłopców Josefa Hickersbergera, którzy kontynuowali ofensywę. Polscy kibice – zawsze głośni i fantastycznie dopingujący, tym razem w ciszy łapali się za głowy obserwując poczynania swoich ulubieńców. Austriacy dominowali w każdym elemencie gry, a nasi nie potrafili wyprowadzić ani jednej składnej kontry. Wystarczyło zresztą spojrzeć na bezlitosne dla nas w tamtym momencie statystyki. Strzałów po naszej stronie – zero, po stronie rywali – 7.

I gdy się wydawało, że bramka dla niesionych dopingiem Austriaków musi w końcu paść, przyszła 29. minuta. Saganowski wykorzystał słabą zwrotność rosłych austriackich defensorów, podał wzdłuż linii bramkowej, a Roger Guerreiro skierował piłkę do pustej bramki. Gol zupełnie podciął skrzydła grającej naprawdę dobry mecz austriackiej jedenastce i pozwolił nam trochę uspokoić grę.

Polacy próbowali dłużej utrzymać się przy piłce i wyraźnie zadowoleni z jednobramkowego prowadzenia czekali na gwizdek sędziego kończący pierwszą połowę. Po pierwszych 45 minutach Polska niezasłużenie prowadziła z Austrią 1:0, prezentując futbol archaiczny i nieefektowny. Najgorzej spisywała się nasza defensywa, a w szczególności Mariusz Jop. Bohaterem pierwszych 45 minut był za to Artur Boruc. Fantastycznej postawie bramkarza mistrza Szkocji, Polacy zawdzięczali, że nie schodzili do szatni przegrywając przynajmniej 1:3. Posłuchaj jak pierwszą połowę w wykonaniu Polaków oceniali nasi kibice oglądający mecz na wielkim telebimie w centrum Wiednia:

Leo Beenhakker zareagował już w przerwie, zmieniając najsłabszego w polskim zespole Jopa na Pawła Golańskiego. Na drugą połowę polscy gracze wyszli odmienieni. Dłużej utrzymywali się przy piłce, byli bardziej ruchliwi, wymieniali więcej podań, konsekwentnie przesuwając się pod bramkę Macho. Dużo pewniej grała też defensywa, która nie pozwalała przedostać się Austriakom w pobliże naszej „szesnastki”.

W 63. minucie „biało-czerwoni” mogli podwyższyć na 2:0, ale strzał Bąka obronił austriacki golkiper. Również przy dobitce Lewandowskiego górą był Macho, który tymi interwencjami udowodnił dlaczego to on a nie rewelacja ligi hiszpańskiej Manninger jest numer 1 w austriackiej bramce. Chwilę później fantastycznym uderzeniem z 30 metrów popisał się Jacek Krzynówek. Futbolówka zmierzała tuż pod poprzeczkę, ale Macho bronił tak, jak Artur Boruc w pierwszej części meczu.

Piłkarze Josefa Hickersbergera przebudzili się w 70. minucie meczu i zaczęli śmielej atakować. Świetnie jednak grała polska linia pomocy, na czele z istnym „dyrygentem” naszej jedenastki Mariuszem Lewandowskim. Gdy polscy kibice zaczęli już świętowanie na stadionie Ernsta Hampela, stało się coś co nie miało prawa się wydarzyć.

Rzut wolny wykonywali Austriacy, a angielski sędzia Howard Webb widząc przepychankę Lewandowskiego z Proedlem w polu karnym wskazał na wapno. Jak wykazały powtórki, karnego nie powinno być. Pewnym wykonawcą jedenastki okazał się Vastic. Zaraz potem sędzia gwizdnął po raz ostatni. To nie koniec marzeń Polaków o wyjściu z grupy, ale sytuacja przed ostatnim meczem z Chorwatami jest bardzo trudna.

Składy:

Austria: Juergen Macho - Gyorgy Garics, Sebastian Proedl, Martin Stranzl, Emanuel Pogatetz - Christoph Leitgeb, Rene Aufhauser (74. Juergen Saeumel), Andreas Ivanschitz (64. Ivica Vastic), Umit Korkmaz - Martin Harnik, Roland Linz (64. Roman Kienast).

Polska: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Mariusz Jop (46. Paweł Golański), Michał Żewłakow - Euzebiusz Smolarek, Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Roger Guerreiro (85. Rafał Murawski), Jacek Krzynówek - Marek Saganowski (83. Wojciech Łobodziński).