"Zajmujemy się Ukrainą i Rosją" - przekazał w niedzielę dziennikarzom Donald Trump. Prezydent Stanów Zjednoczonych przyznał, że rozmowy w sprawie zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą "idą całkiem dobrze".
Podczas dziesięciominutowego spotkania z dziennikarzami na płycie lotniska w bazie Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych Andrews w stanie Maryland po powrocie z weekendowego pobytu na Florydzie, Donald Trump odniósł się do szeregu kwestii z ostatnich dni. Jednym z tematów była wojna w Ukrainie.
Zajmujemy się Ukrainą i Rosją. Mamy zaplanowane spotkania i rozmowy z różnymi stronami, w tym z Ukrainą i Rosją. Myślę, że te rozmowy idą całkiem dobrze - relacjonował, nie podając żadnych dodatkowych szczegółów.
Ta wypowiedź to kolejny w ostatnim czasie głos Waszyngtonu o wojnie za naszą wschodnią granicą. W niedzielę, tyle że kilka godzin wcześniej, specjalny wysłannik prezydenta USA do spraw Ukrainy i Rosji Keith Kellogg stwierdził, że do zakończenia konfliktu niezbędne jest pójście na ustępstwa przez obie strony. Przyznał, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski już zmiękczył swoje stanowisko w kwestii terytorialnej, dlatego Władimir Putin też będzie musiał.
Oficjalnych komentarzy z Kijowa odnośnie tej wypowiedzi jeszcze nie ma, jednak w wywiadzie dla agencji Associated Press ukraiński przywódca powiedział, że w najbliższych dniach spodziewa się przyjazdu Keitha Kellogga. Potwierdził też, że kontakty z ludźmi Donalda Trumpa mają miejsce. Dodał, że Ukraina obroniła swoją niepodległość i jest teraz bliżej pokoju niż kiedykolwiek w ciągu prawie trzech lat wojny.
W rozmowie z dziennikarzami na płycie lotniska w bazie Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych Andrews Donald Trump mówił też o planach nałożenia kolejnych ceł. Prezydent Stanów Zjednoczonych stwierdził, że mogą one dotknąć Wielkiej Brytanii, choć ocenił, że może z Londynem dojść do porozumienia. Dodał jednak, że na pewno nałoży cła na towary z Unii Europejskiej.
Amerykański przywódca ocenił, że sposób, w jaki Unia Europejska traktuje USA, jest "zbrodnią". Zarzucał, że USA mają w handlu z UE deficyt wynoszący 300 mld dolarów (w rzeczywistości wynosi nieco ponad 200 mld dol. w obrocie towarami, podczas gdy USA mają większą nadwyżkę w obrocie usługami) i że UE odmawia przyjmowania amerykańskich samochodów osobowych i produktów rolnych. Dopytywany o szczegóły nie określił ani potencjalnej stawki ceł, ani terminu ich wprowadzenia poza tym, że ma się to stać "już wkrótce".
Prezydent USA nie określił, czy zamierza odpowiedzieć na cła odwetowe ze strony Kanady i Meksyku, lecz zapowiedział, że w poniedziałek odbędzie rozmowy z premierem Justinem Trudeau i prezydent Claudią Sheinbaum. Nie oczekuję niczego bardzo dramatycznego. Wprowadziliśmy cła. Oni nam są winni dużo pieniędzy i jestem pewny, że zapłacą - stwierdził. Pytany o to, co kraje te mogą zrobić, by cła zostały zdjęte, Donald Trump odpowiedział, że "zrównoważyć handel" i "powstrzymać ludzi przed napływem" do USA.


